- Przekroczyć Rubikon to znaczy zrobić decydujący krok, przekroczyć granicę, za którą decyzja, jaką podjęliśmy jest nieodwracalna.
- Idiom ten bazuje na epizodzie z historii starożytnego Rzymu, gdy w 49 roku p.n.e. Gajusz Juliusz Cezar przekroczył ze swoją armią rzekę Rubikon, decydując się na dokonanie przewrotu polityczno-wojskowego; rzeka Rubikon stanowiła wówczas granicę, za którą armia rzymska nie miała wstępu.
- Bardzo często ludzie którzy, żyją w przekonaniu, że muszą zasłużyć na miłość i akceptację, którzy trwają w misji ratowania świata, którzy dbają o to, żeby zawsze było miło, są ofiarami swoich przekonań. Nie potrafią stawiać granic. Wydaje im się, że jak odmówią lub wyrażą swoje niezadowolenie, zostaną źle ocenieni. Przestaną być lubiani,
- Należy pamiętać, że każdy deficyt jest bez dna. I jeżeli osoba, która będzie chciała bardzo pomóc, przyzwyczai ludzi do swojej gotowości i niezawodności, to oni to zaczną wykorzystywać. Nie dlatego, że mają złe intencje, są cwaniakami i bez skrupułów. Oni myślą, że tak można, że pomagająca im osoba na to pozwala. To właśnie z takich historii wzięło się powiedzenie – daj palec, a wezmą całą rękę.
- Historia zatacza krąg i jest nieskończona, powtarzalna. Angażujesz się, całą sobą, najpierw, czujesz się wspaniała, kochana, niezastąpiona, potem powszedniejesz, a roszczenia rosną. Starasz się im sprostać, nie wyrażasz dyskomfortu, pękasz, wybuchasz, zrywasz kontakt, palisz mosty, łapiesz oddech, rozpaczasz. „Jak to możliwe, że straciłaś przyjaciela?” i że chodziło mu tylko o to, by Cię wykorzystać. Robi się wtedy przestrzeń na nowa uzależniającą przyjaźń, prawda? Czy to nie ślepy zaułek?
- Kiedy zaczynasz zauważać tę cykliczność, chcesz coś z tym zrobić. Idziesz na terapię i zaczynasz stawiać granice czyli być asertywna, możesz się spotkać ze złością ludzi, którym dotychczas pomagałaś bez jęknięcia. „Jak to nie możesz? Zawsze mogłaś? Zawodzisz mnie! Liczyłem na ciebie! Ta terapia Cię popsuła!” – myślą. Nie dlatego, że są źli. Tylko Ty im nigdy nie powiedziałaś. Że Ci ciężko. Byłaś wszechmocna,
- Ile razy przekroczyłaś Swój Rubikon? Czy było warto? Pewnie czasem tak, bo ochroniło Cię to przed totalnym kataklizmem, ale czasami zupełnie niepotrzebnie straciłaś przyjaciół.
- Proszę Cię. Zacznij od małych kroków. Czasami przyznaj się do złego samopoczucia. Pozwól sobie pomóc. Relacje wzajemne, to zdrowsze relacje. Porzuć układy zależne, zawsze są toksyczne. Powoli, nie od razu i tylko wtedy kiedy nie uda się ich zamienić w układy wzajemne.
- Staraj się nie doprowadzać do ostateczności. Do sytuacji, kiedy jedna kropla doprowadzi do przelania się w szklance żali i poczucia wykorzystania. Jeżeli jest Ci to potrzebne powiedz – „Lubię być kochana, lubię być doceniona”.
- Dobra wiadomość jest taka, że możesz pomagać dalej. Ale nie kosztem siebie. Jesteś dobrym człowiekiem. O którego trzeba dbać. Czy myślisz że jeżeli nie zadbasz o siebie, dasz radę bez końca ratować świat. Zaufaj mi – Nie dasz rady! Rozsypiesz się.
- I najtrudniejsze pytanie, czy przyzwyczajając do pomocy, bez żadnych wymagań i sygnałów ostrzegawczych, wycofując się nagle, nie krzywdzisz tych oswojonych? Porzucasz ich, robiąc sobie wrogów, bo oni nie rozumieją co zrobili źle. Przecież byłaś zachwycona, że możesz im służyć.
Czytałam o sobie. Wiele musiało się wydarzyć, że zrozumiałam i uczę się postępować inaczej.
Ja też.
Dokładnie mam tak samo. Zmieniam powoli swoje życie. Wprowadzam więcej egoizmu i jest mi z tym lepiej.
To chyba o mnie…
Tak właśnie jest ze mną… Jestem na każde zawołanie….
Potem rzucona jak niepotrzebna szmata w kąt….
to właśnie ja…zrobię,pomogę ,jestem silna, wszystko wytrzymam…..a jednak nie jestem taka silna…potrzebowałam tylko miłości
Tak samo jak ja się czułam ale se powiedziałam nie warto kto ma zostać zostanie a kto odejść odejdzie i zaczęłam stawiać siebie na pierwszym miejscu i dzieci . Jest mi chwilami smutno nie ma już telefonów jak by wszyscy zapomnieli o mnie ale wtedy myślę zrobiłam coś dobrego wreszcie dla siebie nie dla innych
Napisz sobie napis Egoist.Umieść to wszędzie gdzie możesz.
Codziennie rób jedną lub kilka rzeczy tylko z myślą o Sobie.
To działa
To o mnie
To coś o mnie samej 😔
Coś w tym jest.. Jedni wykorzystują a inni są wykorzystywani..
Jestem narracją ……. autor napisał za mnie i o mnie😰
To właśnie ja.
I o mnie również. Ale dobrze że są tacy ludzie jak my…
Nie ma końca..Czym więcej człowiek pomaga tym jest to bardziej oczywiste dla tych co Cię ,,wyciągają,,.Lepiej odpuścić.
Ja po wielu latach uczę się asertywności i po prostu szanowania siebie . Uczę się też sama prosić o pomoc są to drobiazgi ale już widzę na kogo mogę liczyć na kogo nie. Fakt cześć znajomych sie obrazilo bo nie jestem na kazde zawolanie ale nawet się cieszy że może wreszcie i mnie w czymś pomóc. Fajnie się przekonać że ludzie mnie po prostu lubią. Nigdy nie oczekiwalam odwdzieczenia się ale też w końcu przestałam szastac swoją osobą.
Jakie to prawdziwe.
Pomagam , gdy ktoś się do mnie zwróci osobiście. Z reguły nie widzę już nikogo , kto chciałby się zaangażować , głównie z rodziny. Nigdy nie czekam na odwzajemnienie od tej osoby , choć często ja dostaję , choćby w formie podziękowania. Stawiam granicę swojej pomocy , ale na ile się zobowiązuję , staram się pomagać. Co dostaję w zamian . Sama nie boję się prosić innych o pomoc. Jak jej nie dostaję , szukam dalej . Szanuję stawiane granicę przez innych ludzi. Nie oceniam . Zwykle nie szukam zbyt długo . Jestem sobą i lubię siebie. Zmęczenie przechodzi , satysfakcja pozostaje. Nigdy też nie żyję życiem tych ludzi. Mam swoje życie o które staram się dbać najlepiej jak potrafię.
I tak oto właśnie ciągle jestem niewystarczająco dobra by mieć przyjaciół. Czy jest szansa się uleczyć z tego?
Bo za dużo od siebie dajesz!!! Ja też myślałam że mam przyjaciół a czas pokazał że jednak nie, zrozumiałam że są oni tylko wtedy gdy coś chcą a tak potrafią jedynie obgadać i wbić szpilkę, jedynym najlepszym przyjacielem dla samego siebie jesteś Ty!!! Tak właśnie Ty !! Jak będziesz żyć z samą sobą dobrze i w zgodzie to inni też zmienią się w stosunku do Ciebie
Niestety w życiu trzeba mieć w sobie trochę zdrowego egoizmu.Nie wolno zapominać o sobie na rzecz innych.Trzeba się szanować i mieć poczucie godności. Takie pomaganie przesadne może wynikać z braku poczucia własnej wartości.
To ja byłam taka nazwałam się „potrzeba” ale już coraz, częściej mówię że nie mam czasu
Ja nie rozumiem, dlaczego ludzie nie dostrzegają, że w życiu nie tylko się bierze. Trzeba coś dać od siebie. Ja odchodzę, kiedy widzę , że pomagam, jestem uczynna a ktoś się przyzwyczaja. Jeśli trzeba tłumaczyć komuś wzajemność, to nie trzeba tłumaczyć.
Czytam o sobie.
Porażka życiowa i załamka totalna i to na własne życzenie
To tak jak u mnie czuje się nie doceniana. Tylko do roboty się nadaje
To o mnie
Tak trudno nauczyć się mi asertywnosci, stale lapie się na tym że stawiam się na drugim miejscu… 😶
Dokładnie tak jest zawsze na końcu zostaje dama
Niestety:(
Dawanie też jest sztuką
U mnie jest podobnie. Wszystkim pomagam ale mi już nikt nie pomaga. Muszę się prosić o pomoc i rzadko kiedy ktoś mi pomoże
To cała ja. Jak bardzo chciałbym być inna dobra dla siebie!
Fantastyczny tekst !!! Napisany dokładnie dla mnie !!!
Dziękuję 😊
Tak właśnie się czuję, jak masło rozsmarowane na zbyt wielu kromkach, czuję się jakbym wogóle znikła, uwielbiam pomagać ale chyba już tego trochę za dużo i za długo, poświęciłam własne marzenia, pasje a czas biegnie nieubłaganie . Prawda jest taka że jak pomagasz musisz się liczyć że inni i tak tego nie docenia, ja nie chcę podziękowań a ni niczego ale pomagać żeby później zostać obgadaną albo wykorzystaną… tego nie potrafię pojąć