To trudny tekst. Dla matek alkoholików i o miłości która karmi nałóg….

terapia depresji

I powiedziała, że on ma przecież po czterdziestce i sam powinien pamiętać o tym, że leki mu się kończą i że znowu mu uwierzyła, a tą wiarą dała mu przyzwolenie na picie- zrobiła się na nią zła. Ale kiedy wróciła do domu i zadzwoniła do niego i on znów nie odbierał. Dodzwoniła się dopiero wieczorem. Uspakajał ją, mówił, że to skandal, że jak mógł tak się upić, że już kończy. Zadzwoniła do przyszłej synowej, powiedziała jej to i jeszcze, że już mają plan, że on sobie napisze, że nie może wychodzić, że nie może spotykać się z sąsiadem…. A ona znowu swoje, – Co to znaczy, że macie plan? Plan to można mieć z pięciolatkiem i jego logopedą, żeby zaczął mówić wyraźnie, a nie z dorosłym mężczyzną, który powinien odpowiadać za siebie. Może i ma rację, ale on już jej powiedział, że skończy. Jej synek. Pojedzie do niego zupę mu ugotuje, serek kupi, nagada do tej głowy – jak tak można, żeby zdrowie szanował. Narzeczona syna powiedziała jej, że on będzie pił tydzień, albo dziesięć dni. I że to zdarza się dwutysięczny raz, więc jest przewidywalne. – Co ty mówisz? Naprawdę? Makabra. On mi powiedział, już skończył. Tylko czemu znów nie odbiera? – zastanawiała się.

  • To bardzo trudne, kiedy widzisz, że Twoje dziecko zabija się na raty.
  • To bardzo trudne nie wierzyć w jego obietnice.
  • To bardzo trudne nie pilnować go i nie przypisywać sobie zdolności magicznych, że go uratujesz.
  • Nie uratujesz! Dopóki on sam nie będzie chciał.
  • Swoją postawą dajesz mu komfort picia. Pozwalasz mu wierzyć, że zawsze podłożysz mu materac, żeby miękko upadł.
  • Wchodzisz w rywalizację z jego żoną i narzeczoną, a tak naprawdę powinnyście trzymać się razem.
  • Kiedy dzwonisz do skutku, w końcu go wybudzisz i on Cię zapewni, że kończy, Ty mu uwierzysz, on będzie szczęśliwy, że znowu mu się udało Cię przechytrzyć i wybudzony pójdzie po kolejną butelkę.
  • Kiedy jedziesz do niego z zupą, on jest zachwycony. Ma przekonanie, że nie jest sam, ma słuchacza, bo na zejściu ma potrzebę rozmowy, jest cudownie, bo mama jest spokojna.
  • Przestań mu wierzyć, bo to go ciągnie w dół.
  • On Ci dziękuje, a Ty jesteś spokojna. Obydwoje wchodzicie w toksyczną, zabijającą Was iluzję.
  • Co masz robić? Pozwól mu żyć samodzielnie. Pozwól ponosić konsekwencje picia. Kiedy pije nie dzwoń, nie pozwalaj się oszukiwać, nie jedź z lekami i z zupą. A kiedy zadzwoni i będzie prosił o pomoc to podaj mu numer do pogotowia ratunkowego i do ośrodka. Tylko wtedy jest szansa, że on się sam uratuje. Bo może to zrobić tylko sam.
  • Pomagając w ten sposób, nie pomagasz tylko dajesz mu komfort i ciągniesz go w dół.
  • Pomyślałaś, że kiedy Cię już zabraknie on nie będzie umiał żyć, bo to Ty myślałaś o lekach i o pilnowaniu go. Pomyślałaś z jakimi wyrzutami sumienia go zostawisz?
  • Ratuj go!!!! Zostaw go!!!!! A wtedy może on się odbije, a Ty tą taksówką pojedziesz na jego wesele.

Strony: 1 2

Komentarze

Opublikowany w Alkoholizm, Blog | 239 komentarzy

239 odpowiedzi na “To trudny tekst. Dla matek alkoholików i o miłości która karmi nałóg….”

  1. Anonimowo pisze:

    Niestety to prawda

  2. Anonimowo pisze:

    Moja przez 18 lat mojego z nim małżeństwa nawet ze mną nie rozmawiała .. żądała abym to ja go pielęgnowała ..” pije bo ma do tego prawo a Ty przyszłaś do nas z biedoty więc siedź cicho …” . Takich tekstów było tysiące … myślę o napisaniu książki …… 18 lat koszmaru .. uciekłam cztery lata temu z trójką dzieci …niech ich oboje szlak …

    • Anonimowo pisze:

      Przeszłam przez to samo teraz jestem wdową a rodzina męża obwinia mnie za samobojstwo. Szkoda ze nie rozumieją problemu alkoholika a teściowa się cieszyła jak mnie krzywdzil.Teraz jestem spokojna i szczęśliwa

      • Zrezygmowana pisze:

        Żyje z alkoholikiem kilkanaście lat , jestem u kresu wytrzymałości ale zawsze nadzieja powstrzymuje mnie przed odejściem. Nadzieja że się zmieni, zmądrzeje, zacznie o nas dbać. Wiem,brzmi jak bajka.A bajki tylko w filmach.

        • Anonimowo pisze:

          Niestety to tylko obietnice. Nie pomożesz mu chociaż pewnie bardzo byś chciała. On musi sam chcieć przesłać pić. Oby nie było za późno. Trzymam kciuki za Ciebie i Twojego męża.

        • Anonimowo pisze:

          Współczuję z całego serca.
          Ale może pomożesz sobie idąc na terapię dla wspoluzaleznionych, ja się bardzo opierałam w końcu skorzystałam, w tym roku mija 14 lat jestem innym człowiekiem po terapii

        • Anonimowo pisze:

          Tylko odchodząc skłonisz go do jakiejś refleksji. Jeśli będzie chciał i będzie mu na Was zależało to podejmie terapię. Koniecznie zamkniętą. Piszę tak, bo też to przeżyłam. Mój mąż otrząsnął się. Nie było łatwo, ale wspieram go każdego dnia i dziękuję Bogu za to, że nasza rodzina jest zdrowa. Trzymam kciuki za Was. Życzę trafnych decyzji które odmienią Wasze życie.

          • Anonimowo pisze:

            Jestem ciekawa jak się żyje z niepijącym alkoholikiem.

          • Anonimowo pisze:

            Nie jest lekko, lecz też nie ma tragedii. Alkoholikiem jest się do końca życia, nie pijacy mąż był dobry natomiast pod wpływem kompletna porażka. Wytrwałam, mąż po kuracji odwykowej trzeci rok, jest dobrze ale swoje przeszłam.

          • Lola pisze:

            Nie pozbedzie sie tak szybko zlosci i slabej konstrukcji psychicznej

          • Polski1981 pisze:

            To prawda, wiem po sobie bo jestem alkoholikiem po terapii.. jest czasem ciężko. Trudno samemu siebie zrozumieć..

          • Jonas pisze:

            To udany układ. Często rozpad następuje wraz z nastaniem trzeźwości.

          • Anonimowo pisze:

            Normalnie. Jak najbardziej normalnie.

          • Karrr pisze:

            Niepijacy alkoholik jest normalnym człowiekiem. I jeśli zrozumiał swój błąd i jest po terapii a osoba współuzależnienia też jest po terapii(i mu wybaczy) to życie z takim człowiekiem może być cudowene! Wiem to..
            Czesto to osoba współuzależnienia nie potrafi sobie poradzić z faktem że ta druga połówka zdrowieje i szuka dzury w całym zaczynają się kłócić a osoba która probuje wyjść z uzależnienie dochodzi do wniosku że po co się ma starać jak i tak jest źle ….i tak w kółko… pomoc terapeuty jest w tym przypadku wskazana dla obojga z osób!

          • Lola pisze:

            Karr. To nie zawsze szukanie dziury w calym albo niezgoda na zdrowienie… Kiedy partner zaczyna zdrowiec nagle jego polowka uswiadamia sobie w jakim dziwactwie i koszmarze tyle lat zyla – czesto osoby pozostajace z nalogowcem w zwiazku nie znaly w zyciu innego scenariusza. W partnerze wyczuwa w koncu normalniejszego czlowieka i silniejszego psychicznie – nigdy nie mogla mowic wprost, ze cos jej sie nie podoba, bo ten byl slaby, wiec „trzeba bylo” sie nim opiekowac, martwic o niego. Teraz ten zmieniony czlowiek zdaje sie uniesie zduszone zale, pretensje, ogromna zlosc – co nie jest prawda, bo on nigdy nie bedzie zupelnie zdrowy…

          • Anonim pisze:

            Gorzej niż z pijacym!! Zylam więc wiem. 😏

          • Anonimowo pisze:

            Ja żyję z nie pijącym alkoholikiem już 14 lat . Jest wspaniałym człowiekiem dobrym mężem jak i wspaniałym ojcem. Alkoholizm to choroba z której da się wyleczyć

          • Anonim pisze:

            Jak z pijanym. Ch… Jasny strzela go codziennie drze japę na każdym kroku i na każdego i myśli myśli kiedy nadejdzie dzień że sie napije.odlicza. życie szare smutne przygnębiające. Czekanie aż bomba detonuje. To już ostatni raz. Więcej ręki mię podam.
            Żona męża z wszywka w tyłku.

          • Dragon pisze:

            Terapia jest niezbędna. Wszywka to gówno. To umysł ma się zmienić. A to możliwe tylko dzięki terapii. Co z tego że ma wszywkę w dupie jeśli głowa cały czas skupiona na alkoholu? Niepijący w taki sposób, nie jest trzeźwym alkoholikiem i nigdy nie będzie.

          • Aaa pisze:

            Moj Mąż nie pije ponad 4 lata, stał się lepszym Mężem i cudownym ojcem dla naszego syna. Mimo, ze mamy problemy , jesteśmy w tym razem. Jest dla mnie bardzo dużym wsparciem.

          • Klaudyna pisze:

            Dobrze, pod warunkiem że nie wejdzie w kolejny nałóg, np. seksoholizm…

          • Anonimowo pisze:

            Wielka radość i spokój

          • Anonimowo pisze:

            Mój mąż nie pije 12 rok
            Jest innym człowiekiem ale pierwszych 6 lat jego niepicia to był koszmar
            Obydwoje jesteśmy po terapii

          • Anonimowo pisze:

            Brawo.

          • Asia pisze:

            Nieciekawie. Powiedziała bym – ciężko.

          • Czarownica pisze:

            Bardzo trudno…strach, że on znowu się napije towarzyszy na każdym kroku. Mój mąż nie pije od 6 lat

          • Nic pisze:

            Mąż nie pije od dwóch lat i żyje się dużo lepiej. Pierwszy miesiąc była tragedia bo o wszystko się złościł i nic mu nie pasowało ale cieszę się że wytrwal. Teraz nie mam na co narzekać.

          • Anonimowo pisze:

            Też ciężko. Niepijacy alkoholik ma różne jazdy A brak zaufania będzie zawsze.

          • Anonimowo pisze:

            Nie jest lekko ale da się

          • Ja-ga pisze:

            Nielekko…..

          • Alkoholik pisze:

            To zależy. Od wielu czynników, są różne sytuacje. Bardzo dużo pisać. Opowiedzieć bym potrafił.

          • Anonimowo pisze:

            Mój mąż nie pije 30 lat.Teraz to jest już po 70 tce,ma różne choroby, więc jest nieraz sfrustrowany.Kiedys miał więcej siły, dużo pracował, chciał nadrobić stracony czas.😳

          • Nika pisze:

            Nie jest różowo.. Zastępuje jeden nałóg drugim.. A to non stop filmy, to znów gry komputerowe po kilka godz. dziennie. Zmiany nastrojów głównie wiosna jesień. Czasem myślę, że trzeba było iść w cholere

        • Anonimowo pisze:

          Żyłam z takim typem 29 lat a na 30rocznice sam się wykończył, też miałam nadzieję że się zmieni

        • Cel. pisze:

          Gorąco polecam Al Anon

        • Anonimowo pisze:

          Ja tego doswiadczylam ! Nie zmienilam meza ! Zmienila go inna – pijaczka . 3 miesiace bez przetwy byl pijany . Kiedy troche doszedl do swiadomosci zdziwil sie i przestraszyl ze to JUZ 3 miesiace za nim przelecialo. TA pijaczka tez Go zostawila. Niektorzy do konca zycia sie nie zmienia. Najlepiej takiego tak upic zeby zdechl.

        • Gos pisze:

          Dziwię się Pani… Dawno ja to zrobiłam dla dobra dzieci. Niech Pani go zostawi… On niszczy Panią i na pewno zniszczy…

        • Mati pisze:

          Niestety,w sadzie sedzina odpowiedziala na jego argumenty picia…ja jestem sedzina,i jak pan sam nie dojrzeje do tego by zrozumiec,to nawet i ja nie zaciagne pana na dobra droge,Musi pan chcieć i tyle,,

        • Lila pisze:

          Nie czekaj uwolnij się nic się nie zmieni. Też nie potrafiłam odejść minęło 36 lat dalej pije. Dzieci będą mieć pretensje do ciebie że z nim zostałaś a jego picie je niszczy.

          • Matka pisze:

            Zostawiłam alkoholika wychowałam 2 synów a teraz oni bardzo kochają ojca który ma chore serce i ledwo źyje.Ja jestem daleko za tatusiem dla dorosłyc dzieci Ciekawa postawa.😢

          • Edyta pisze:

            Mój tata oprócz życia,dał mi mało w życiu. Alkoholikiem był kilkanaście lat. Oprócz tego nie chciał nigdy mieć córki. Kiedyś powiedział, że jestem niechcianym dzieckiem. Poniżał, bił. Przeszłam terapię. Wybaczyłam mu przed śmiercią. Zdążyłam. Dzięki temu żyję z poczuciem spokoju. Czasem idę na grób. Spoglądam na zdjęcie. Chyba dalej się go boję ? Mówię: wiem że kochałeś mnie na swój sposób. Przypominam sobie te dobre momenty z nim związane. Proszę pomyśleć, że dzieci dzięki opiece nad ojcem będą miały wewnętrzny spokój. Nienawiść czy żal godzi w nas samych. Na pewno są Pani wdzięczne. Alkoholizm to choroba. My dzieci alkoholików musimy tak sobie poukładać by żyć dalej, gdyż całe życie będziemy Dorosłymi Dziećmi Alkoholików.

          • Ivanka pisze:

            Matka mojego narzeczonego w dniu jego 25 urodzin mu powiedziała że chciała mieć tylko 2 dzieci. Że go nie chciała 😥 byłam w szoku. Jak można dziecku coś takiego powiedzieć. Nie rozmawiamy że sobą. Jej kochane dzieci zabrały ja od nas teraz żyje w mieście sama i pije do nieprzytomności. O wnuku nie pamięta. O nas też nie. Raz na rok napiszę do syna wiadomość typu że on o niej nie pamięta że jest okrutny że wnuka nie widzi. Więc pojechaliśmy do niej na Dzień babci. Była w mieszkaniu. Gralo radio. Staliśmy pod drzwiami słyszeliśmy jak się przewróciły butelki jak podeszła do drzwi patrzyła przez wizjer i odeszła. Po chwili muzyka ucichła. Drzwi nam nie otworzyła . Pojechaliśmy do domu. Wiemy doskonale ze jest manipulowana przez rodzeństwo mojego narzeczonego i synowa. Ale już przestaliśmy się nia przejmować. Mamy syna i jest dla nas najważniejszy. Szkoda życia żeby się zadręczać .

          • Anonimowo pisze:

            Zycie z alkoholikiem to tragedia

        • Anonimowo pisze:

          Zadbaj o siebie póki nie jest za późno

        • Anonimowo pisze:

          Nie zmieni się…

          • Aaa pisze:

            Nie można tego powiedzieć na 100% każdy ma inne doświadczenia.

        • Anonimowo pisze:

          Szkoda życia… Nadzieja w tej sytuacji tylko zabija ciebie, twoje dzieci i jego. Czas wziąć w ręce swoje życie a jestem pewna że będziesz szczęśliwa. Ja decyzję o odejściu od alkoholika podjęłam 3 lata temu i z czystym sumieniem mogę powiedzieć że jestem szczęśliwa… A mój już były mąż dalej twierdzi że mnie kocha tylko teraz znalazł sobie inny powód do picia…. Więc kochana terapia dla ciebie zbieraj się i zacznij żyć!!!

        • Anonimowo pisze:

          Poszukaj dla siebie pomocy jest Al-Anon sa terapie zadbaj o siebie i dzieci da się żyć lepiej tylko trzeba ruszyć cztery litery

        • Aga pisze:

          Co byś poradziła innej kobiecie w takiej sytuacji???

        • Anonimowo pisze:

          Proszę mi wierzyć wiem to z doświadczenia nigdy się nie zmieni zawsze bedzie ten ostatni raz bedzie prośba o wybaczenie do nastepnego razu ja odeszłam z 4 dzieci najmłodsze dziecko miało 7 miesięcy nigdy nie wróciłam i nigdy tej decyzji nie żałowałowałam

        • Ja-ga pisze:

          Dawno temu usłyszałam wyznanie alkoholika,. Pił do momentu gdy po powrocie do domu nie zastał rodziny. Odeszli. Nie było kogo przepraszać ani obiecywać poprawę. To był przełom.

        • Zmęczona życiem pisze:

          Kochana w ramach balsamu na serce zacznij słuchać podcasty okuniewskiej. ,, Ja i moje przyjaciółki idiotki” trzymaj się❤️pamiętnej że nie tylko Ty jesteś w takiej sytuacji. Może poszukaj terapii dla współuzależnionych

        • Anonimowo pisze:

          Nie zmieni się uwierz mi . Przeszlo 20 lat jestem z alkoholikiem ,mial pojsc kilka lat temu na leczenie ale stwierdził że on nie ma problemu.Stracilam 7 lat na prośby i nic się nie zmieniło.Teraz odchodzę bo nie ma poprawy wcale wręcz jest jeszcze gorzej.

        • Elka pisze:

          Nic się nie zmieni ….nie ma czrodziejskiego zaklęcia …zostałam wdową z 3 dzieci po.14 latach złudzeń.
          Minęło 25 lat …na szczęście moje dzieci i ja mam normalne Zycie.
          W psychice został zadzior..

        • Anonimowo pisze:

          Idź na grupę Alanon

        • Anonimowo pisze:

          Nieprawda. Uwierz. Proszę.

        • Rena pisze:

          Nie zacznie inaczej żyć ,proszę o siebie zadbać i dzieci, a jego zostawić ,nie stwarzać komfortu picia i wszelkiego wyręczania ,ja mogłam ,Pani też to zrobi .
          Powodzenia, zmiany zaczynamy od siebie bo tylko na siebie wyłącznie mamy wpływ.

        • Matka pisze:

          Odejdź jak najszybciej .On nie przestanie pić i nie ważni jesteście dla niego.Mialam ojca alkoholika teraz mam syna narkomana.Wuem co mówię. Jeśli chcesz żyć to odejdz

        • Anonimowo pisze:

          Nadzieja umiera ostatnia.. Czasem warto dać jej odejść.. I pozwolić sobie na nowe życie..

      • Anonimowo pisze:

        jakie prawdziwe i smutne.

      • Edie44 pisze:

        Pewnie poczuli by się lepiej jakbyś jeszcze ty ze sobą skonczyla. Sukinsyny. Najłatwiej ocenić znaleźć winnego.

    • Mon. Monia pisze:

      Powinnaś być dumna ze ucieklas wielki szacunek nikt nie powinien być obrazany i ponizany

      • Zrezygmowana pisze:

        Święta racja, hasło w które wierzymy (dopóki śmierć nas nie rozłączy) to fikcja nie można jednej osoby skazać na cierpienie w imię przysięgi małżeńskiej przecież druga strona też przysięgała i co ?

        • Anonimowo pisze:

          A druga strona to nie wazne ,ze przysiegala ma z nim byc do smierci i. Się nim opiekowac,bo to choroba i tulko on jest ważny nie ważne ,że smierdzi od rana wódą,ze jest obrzygany ,ze to dzieci widzą ,ważne że on jest chory ,ale nic nie robi nadal cierpią dzieci o mayka polka żona i do tego jego mamusia .

    • Anonimowo pisze:

      ???

    • Anonimowo pisze:

      Wspaniale że uciekłaś 🙂

    • Wrzos pisze:

      Jesteś niesamowicie dzielna 🙂

    • Bez pisze:

      Współczuję Pani ! Bo ja sama się męczyłam z alkoholikiem się męczyłam , aż do jego śmierci. Mam tylko satysfakcję, że przed śmiercią zapytał się mnie „czego jestem dla niego taka dobra „Cieszę się , że syn i córka wyrośli na dobrych ludzi.

    • Anonimowo pisze:

      Dzielna z Ciebie kobieta

    • Anonimowo pisze:

      Takie stare krowy są najgorsze

    • Anonimowo pisze:

      Ja mieszkam z tesciowa i jej synem alkoholikiem i przechodzę w domu koszmar z moją rodziną jesteśmy wyzywani jak ma zwidy alkoholowe to w domu wszystko jest powybijane po nocach nie śpimy i nie wolno. Munic powiedzieć bo mamusia synusia broni

      • Anonimowo pisze:

        To samo miałm zmoją teściową tez i z jego rodzeństwem i po jego śmierci alkocholika to ja BYŁAM tą gorszą nigdy niewezwałam policji ublizał bił okradał

      • Anonimowo pisze:

        Zostaw dziada żałuję że tego nie zrobi)am za . Młody zmarnowa)ł moje dzieci i moje zdrowie

  3. Anonimowo pisze:

    …teściowa twierdziła, że synek pije, bo dzieci są niedobre…. mieliśmy wtedy dwójkę w wieku do 8 lat… Ale ja jako żona długo trwałam w roli opiekunki dorosłego faceta, niestety…

    • Wdoea pisze:

      Piję, bo ma żonę niedobrą, dzieci , pracę, dom, znajomych…….itd.itp. teraz go nie ma…

    • Anonimowo pisze:

      No to niezle wymyslila, skad wogole ludzie takie „madrosci” biora.

  4. Anonimowo pisze:

    Moja babcia, swego Syna alkoholika totalnie olała, wyszło to tylko na dobre ale tylko dla niej niestety dla reszty rodziny już niekoniecznie ?

  5. Anonimowo pisze:

    ❤️ matki jest głupie i kochające naiwnie. Szkoda słów. Jestem za tym by odizolowywać wszystkich alkoholików od społeczeństwa, pomóc im doprowadzić do terapii, a jeśli nie chcą niech sobie radzą. Nikt im nie każe pić, to jest ich decyzją, i nikt nie może ich zmusić do leczenia, ale niech wtedy ponoszą konsekwencje swoich wyborów. Czemu mają cierpieć bliscy. Nie uważam alkocholizmu za chorobę tylko patologię szkodliwą dla otoczenia i jak każdego szkodnika tak i alkoholika powinno się izolować jeśli nie chcę pomocy i radykalnej zmiany zycia.

    • Pablo pisze:

      Realnie rzecz ujmując: w jaki sposób odizolować Ich od społeczeństwa?

    • Anonimowo pisze:

      Alkoholizm to choroba polegająca na przymusie picia. Z reguly jest to zaburzenie psychiczne. Trzeba się zainteresować tematem a nie bzdury wypisywać. Ale czego się można spodziewać po kimś kto pisze alkoholik przez ch.

      • Anonimowo pisze:

        Pierdolenie. Nie chcę nie pije proste. No chyba że pijąc przez rok dzień w dzień nie byłem alkoholikiem, tylko hobbystą. Teraz też mogę pić nie mam cugów, nie ciągnie mnie. Gorszy syf to papierosy.

      • Babcia pisze:

        Alkoholizm to choroba na życzenie, bo nikt nie staje się chory w ciągu miesiąca, co sobota grile, imienny urodziny wesela, piwko bo gorąco i tak się traci kontrolę nad sobą. Alkohol niszczy człowieka zdrowie i umysł a nikt się nie rodzi alkoholikiem zaburzenia wynikają z nad użycia alkoholu. Pani argumentem jest ortografia to wyrazy współczucia.

        • Anonimowo pisze:

          Zgadzam się w 100% i wiem dlaczego

        • Anonimowo pisze:

          I tu się pomylilas Babciu . Alkoholizm jest choroba niezawiniona . Gdyby alkoholik na skraju życia i osiagnawszy własne dno wiedział , ze tak będzie wyglądało jego życie , raczej nie zaczął by pić. Choroba przede wszystkim śmiertelna , choroba duszy , braku umiejętności przezywania emocji , choroba społeczna , choroba niezawiniona. To jest alkoholizm , bo nikt specjalnie o zdrowych myślach sam nie pcha sie w chorobę. Pozdrawiam.

      • Anonimowo pisze:

        Tak to choroba, chociaż wstyd mi się przyznać bo jestem kobietą ale niestety wpadłam w szpony tego nałogu trwało to kilka lat. Nikt z początku nie wiedział dopiero gdy dzieci podrosły wszystko wyszło na jaw. Nie mogę napisać dlaczego piłam bo pewnie nikogo to nie interesuje ale przeszłam załamanie i to mnie zgubiło. Dzisiaj jestem inną osobą jestem trzeźwa i cieszę się każdym dniem. Wiem jedno, jeśli ktoś chce pić to będzie to robić i nikt go z tego nie wyciągnie. Szkoda tylko że mój mąż nie chce przestać pić, nie jest alkoholikiem ale widzę że zaczyna się źle dziać. Mówią że 2, 3 piwa po pracy to nie nałóg, niestety od tego się zaczyna.

      • Milena pisze:

        Tak, jest to przymus picia, ale mniej lub bardziej świadomie, podejmujemy decyzję, czy dzisiaj kupuje kolejną butelkę czy idę na mityng, terapię.. Ja wybrałam życie.. Alkoholik ma wybór. Żyjemy w czasach gdy pomoc jest na wyciągnięcie ręki.. Trudna walka, ale to walka o życie.. Warto

      • Anonimowo pisze:

        Alkoholizm to choroba niestety nie rozumiana przez społeczeństwo, ludzi nie znających tematu.
        Czesto Nie tolerujemy alkoholików, ponieważ sami wpędzili się w chorobę.
        Tylko siłą charakteru można z niej wyjść. Ciężko o dobrych terapeutów którzy potrafią wbić w głowę choremu alkoholikowi, że to on sam jest dla siebie lekarstwem.

    • Anonimowo pisze:

      To jest choroba. I to nie jest kwestia decyzji czy chcenia. Zniewolenie odbiera zdolnosc do decydowania. Jakie kolwiek nie tylko od alkoholu.

    • Anonimowo pisze:

      Ja jestem za. Sama przeżyłam ogromną tragedię mój mąż był i jest nadal alkoholikiem i oprócz tego toksycznym człowiekiem który stopniowo mnie i moje dzieci wyniszczal psychicznie i fizycznie przez wiele lat aż znalazłam się w szpitalu na kilka miesięcy gdzie lekarze uświadomili mi że mogę to zmienić ale muszę zawalczyć o życie swoje i dzieci. Teraz mogę powiedzieć że mi się to udało po 12 latach było bardzo ciężko nie miałam dokąd pójść bez pieniędzy tylko ksiażki i plecak dziecka i ubranka które miał na sobie prawdziwa tragedia. wtedy nie bylo tyle instytucji które pomagały jak dziś. Chciałam zapisać się na rozmowę do Pani Prezydent o mieszkanie socjalne dowiedziałam się że prezydent nie jest świętym Mikołajem i nie rozdaje mieszkań więc nawet mnie nie zapisali. Moja rozpacz była ogromna . Najważniejsze że dałam radę pracowałam przez 12lat wszystkie dni w roku po14 – 16 godz i niedziele i święta wyszłam na prosto jestem już 10lat po rozwodzie teraz jestem schorowana ale szczęśliwa

    • Anonimowo pisze:

      Racja pozdrawiam

    • Anonimowo pisze:

      Ciebie się powinno odizolować

    • Anonimowo pisze:

      Masz rację, ale co ma zrobić matka alkoholika,który rozszedl się z żoną i wrócił do mnie , i nic nie mogę zrobić a leczyć się nie chce.????

    • Anonimowo pisze:

      Przymusowa eutanazja? Szybko i tanio 😉

    • Anonimowo pisze:

      Mam taki sam życiorys poprzez syna alkocholika

    • Anonimowo pisze:

      To chyba połowę polski musisz odizolować hahaha

    • Anonimowo pisze:

      Również nie zgadzam się z tym określeniem, że alkocholiz to choroba . Jak zachorujesz na raka to nie masz wyboru , a jak chlejesz to wybór masz . Albo poprostu nie potrafię zrozumieć tej choroby …. ech;(

  6. USCHI pisze:

    Moja babka (matka mojego ojca alkoholika) jak się dowiedziała, co sądzę o nim, jak zniszczył nam dzieciństwo, bił, upokarzał,itd..to darła się na mnie, że to wszystko nieprawda i zrobiłam z jej synka bandytę…

    • Anonimowo pisze:

      Masakra, strasznie mi przykro 🙁

    • Córka pijaka pisze:

      Skąd ja to znam. Mój ojciec też pił miał mnie w dupie jak byłam mała i później z resztą też. A babka zamiast nim wstrząsnąć to pozwalała na picie i do mnie no przecież wypity jest trochę to nic takiego to przecież chłop ma prawo se wypić po robocie… Nienawidziłam tego smrodu jego i bekania po tym piwsku. Zapil się i już mi się ta trauma skończyła. A babce do dziś mam za złe ale jestem już dorosła i może mi pogwizdac. Współczuję wszystkim wspoluzaleznionym i pamiętajcie kiedyś te zapite mordy się zapija na amen i wam się też skonczy. Pozdro

    • Anonimowo pisze:

      Pidziesiąt lat mordują mnie mąż zalkochlik syn PIERWSZY alkocholik drugi alkocholik nastepnypasożyty zabierają pieniądze izdrowiei nie pracują jeste.

  7. Anonimowo pisze:

    Kompletna bzdura!

  8. Anonimowo pisze:

    Alkoholik który sam nie poniesie konsekwencji nie podejmie żadnego leczenia

    Pozdrawiam

  9. Grześ pisze:

    Dobry tekst. Proszę tylko poprawić literówki, bo jest ich sporo. Zaimki „ty”, „tobie”, „was”, „twoje” itd. wyłącznie od małych liter.

    • Anonimowo pisze:

      Stuknij się w głowę , perfekcjonistów , nie o to tu chodzi , zauwaźyłes , następne ,odchylenie,,

  10. Anonimowo pisze:

    Błędów dużo, treść pouczająca.

  11. Anonimowo pisze:

    Moja mama dziś po dwóch udarach ; syn zginął z puszką piwa
    ?????

  12. Anonimowo pisze:

    Niestety to prawda .Zyje w tym toksycznym związku już 38 lat Rok temu zmarła jego mama która jeszcze przynosiła alkohol bo synek się złe czuje .On dalej pije , a ja mam tego już dość czas to zakończyć

  13. T pisze:

    „Zostaw go!!!!! A wtedy może on się odbije(…)”.
    Albo go odnajdziesz na OIOM-ie, w śpiączce. I wtedy się przekonasz, że „dno” jest wymierne. I nie znajdziesz w sobie zgody na śmierć swojego dziecka, z jakiegokolwiek by miała być powodu. I twoja naprawdę twarda i racjonalna miłość zostanie poddana weryfikacji. I przysięgniesz – sobie i jemu – że ilekroć będzie chciał wrócić do życia, może na ciebie liczyć. Ustawisz jedyne ramy: nie pomagasz w piciu, pomagasz w wychodzeniu z ciągu. Pomagasz w organizowaniu kolejnych terapii, z nadzieją, że w końcu otworzy się jakaś klapka w głowie twojego dziecka.

    Jesteś potwornie zmęczona…

    • Anonimowo pisze:

      Oczywiscie trzeba sobie zapewnic pomoc psychologiczna, zeby byc przygotowanym na taki scenariusz. Widze tu brak terapii, skoro wierzysz w „pomaganie z wychodzenia z ciagu”… Niby jak?

      • Matka pisze:

        Pomaganie z wychodzenia z ciągu to chociażby zorganizowanie transportu na detoks i odwyk po „wpadce”. W momencie totalnego załamania – budzenie nadziei: „dasz radę”. W czasie kryzysu i myśli samobójczych umiejętne (i cholernie trudne) odciąganie uwagi od obsesji… Ot, taka sobie wyższa szkoła jazdy bez trzymanki… :-\

  14. Anonimowo pisze:

    Ja odeszłam od męża alkoholika po 20- tu latach małżeństwa. Przez pierwsze kilkanaście lat miałam wsparcie u teściowej, ciągle powtarzała,, zrób coś z tym ja Ci pomogę „, nawet składała zeznania przeciwko niemu. Potem niestety wszystko się zmieniło,gdy zaczęłam robić,, porządek ” okazałam się wyrodną synową i suką bez serca, a biedny synek był karmiony i ,,leczony” u mamusi. Przeszłam przez piekło na ziemi, ale uwolniłam się od kata. To takie smutne, żal mi jego i jego matki. Dodam jeszcze, że teraz ja jestem matką alkoholika i narkomana, ale szczęśliwie syn trzy lata temu podjął leczenie i jest czysty, to wspaniały chłopak. Kocham go twardą miłością. Sama jestem po terapii i zaczynam nowe życie

  15. Anonimowo pisze:

    Mam trochę lepsze doświadczenie z alkoholikiem.Mój mąż po latach picia spadł na dno. Trafił do grupy AA , przeszedł kilka terapii i obozów terapeutycznych, no i miał mocne postanowienie nie picia. Nie robił tego dla mnie, dzieci tylko dla siebie. No i się udało. 9 stycznia obchodził 29 rocznicę od kiedy jest trzeźwy. Jak się chce bardzo, to można.

    • Anonimowo pisze:

      Gratuluję mężowi, ja jestem trzeźwa 16 miesięcy ?tak jestem kobietą. Kobietą szczęśliwą ?

    • Iwona pisze:

      Ile bym dała by czuć to co pani…

    • Anonimowo pisze:

      Super! Gratuluję, ja straciłam nadzieję że ktoś może z tego wyjść a jednak

    • Anonimowo pisze:

      Super, ale czy tylko nie pije czy jest trzeźwy, bo wielu przestaje pić ale zachowują się tak jakby byli pijani i to jest czasem gorsze

    • Anonimowo pisze:

      Brawo! Gratulacje dla męża! Ale i dla Ciebie 🙂 wiem coś o tym, mój mąż nie pije 4 lata. Pozdrawiam

  16. Anonimowo pisze:

    Smutny ale jakże prawdziwy. I dotyczy każdego nałogu.

  17. Anonimowo pisze:

    Mój nie pije Ale kiedyś się napił to powiedziała że ma do tego prawo bo on tak ciężko pracuje i musi się wyluzować

  18. Mika pisze:

    Moja mama jest alkoholiczką, horror, im bardziej chcę jej pomóc tym bardziej mnie nienawidzi, zrobiłam jej sprawę w sądzie o leczenie, wszystko na nic, bo u nas nie ma przymusu leczenia jak ktoś nie ma małych dzieci i jest na emeryturze, ona uważa że to inni mają problem nie ona, beznadziejna sprawa

    • Anonimowo pisze:

      Też tak mówiłam i teraz jest mi wstyd. Dopiero gdy byłam jedną nogą na tamtym świecie coś we mnie drgnęło. Byłam w śpiączce czekał mnie przeszczep wątroby. Dzięki Bogu i dzieciom udało mi się wyrwać z tego nałogu. Jest mi bardzo ciężko ponieważ co dzień widzę mojego męża pijącego piwko po pracy ale nie dlatego że chciałabym się napić tylko dlatego bo boję się że on popełni taki błąd jak ja o ile już tego nie zrobił. Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za mamę. Może któregoś dnia ona też zrozumie że życie jest piękne bez alkoholu.

      • Bania pisze:

        Nigdy nie zrozumie. Zmagam się z tym dużo lat. Nie ma ratunku, Ona nie ma problemu. Jest nieszczęśliwa bo miała,, smutne życie ” teraz jest samotna, stara itp. itd. Ręce opadają… I co zostawisz starą matkę bez pomocy??…. Nie była złą mamą, kochała nas,.. ale zawsze miała problem… A my z miłości do mamy… Wszystko wybaczymy

  19. Anonimowo pisze:

    Mamusia zakochana w synusiu…. Znam z autopsji… Teściowa nic złego nie widziała w tym że jak się okazało synus socjopata, alkoholik i dziwkarz… A ja podobno miałam znosić to i się nie odzywać bo to mój mąż ?Pomijając że ja go utrzymywalam. Przed ślubem dobrze się maskowal jeszcze rok po nim trochę próbował. Ale dwa lata to był istny koszmar,. Wytrzymała 3 lata. Po czym w sądzie usłyszałam od sędziny że nie powinnam odchodzić bo alkoholikiem trzeba się opiekować ?szok.

    • Anonimowo pisze:

      Sędzina tak powiedziała szok wyksztalcona babsko siedzi przed biurkiem mogla Pani jej powiedzieć ,ze moze ona niech sie zaopiekuje

    • Anonimowo pisze:

      Pewnia sama byla alkoholiczka albo miala meza alkoholika. Tak czesto bywa – jak ktos sam pije lub jest wspoluzalezniony czesto innym utrudnia odejscie, rozwod (np. policjanci, sedziowie, ksieza)

  20. Anonimowo pisze:

    Sama prawda niestety.

  21. Anonimowo pisze:

    Jest jeszcze jedno ALE przez ich hulankowe życie niekiedy dług splatają pokolenia

  22. Anonimowo pisze:

    U nas jest podobnie. Tylko ze to tesciowa pije, a dzieci jej naskakuja. Corka nawet w 9 moesiacu ciazy zbierala ja z ulicy.

  23. Anonimowo pisze:

    Jest to odzwlekanie prawie nieuchronnej ,ciężkiej do zniesienia agonii.

  24. Jojo pisze:

    Z miłości kobieta potrafi dużo znieść. Mężczyzna za to wykorzystuje kobietę uzalezniajac ją od siebie. Najpierw zaczyna się myślenie ” co ja zrobię jeśli od niego odejdę?” Czy sobie poradzę z dziećmi sama? Przecież potrzebują ojca, mam im rozbić rodzinę? Jeśli znajdę pracę, czy dam sobie radę? Bo przecież jestem bezużyteczna, nierobem, bez niego jestem nikim. Co powie rodzina? Dużo ludzi nie zdaję sobie sprawy jaki to jest koszmar żyć z takim człowiekiem. Nieraz pewnie spotkaliście się z sytuacją, gdzie leżał osikany lub orzygany. Do tego przychodziło, że podniósł rękę na żonę i dzieci. Albo kradł z domu rzeczy by sprzedać za wódkę. Strasznie wyniszcza taki człowiek drugiego człowieka. Pamiętajcie, że jesteście wartościowe, wspaniałe i niezależne od nikogo. Warto odejść, ułożyć życie i spędzić je szczęśliwie.

    • Anonimowo pisze:

      Niestety są przypadki że kobieta jest tak wykończona że sama zaczyna pić żeby zapomnieć o wszystkim i wtedy zaczyna się dramat

  25. Anonimowo pisze:

    Bardzo dobry tekst?

  26. Anonimowo pisze:

    To prawda znam taki przypadek i do dzis tak jest

  27. Anonimowo pisze:

    Tak było z moją Babcią i Wujkiem. Niestety Ona zmarła 3 lata temu a wczoraj był jego pogrzeb. Babcia zabiła się bo nie kupywała sobie leków żeby jemu dać pieniądze. On pił ile się dało. Wkoncu i On wykonczył swój organizm. Ciężko było patrzeć na tak wielką i destruktywną miłość. Sama jestem matką i zastanawiam się czy miłość do moich dzieci może być aż tak ślepa. Życie to naprawdę nie jest bajka.

  28. Catarine pisze:

    Mam 28lat. On 32. Dwoje Dzieci.. Tacy mlodzi.. Ryczec mi sie chce . Powoli zdaje sobie sprawe jak bardzo marnuje sobie zycie.. Jestem jego naiwna ,co raz to bardziej swiadoma „opiekunka.”. Chcialabym skorzystac z pomocy, ale tyle miesiecy zwlekam, odkladam. Przeczytalam ksiazke ” instrukcjia obslugi Alkoholika” i wydawalo mi sie, ze wiem juz wszystko, ale tak na prawde nie zmienilo sie nic.

    Do sedna. Ile kosztuje terapia dla wspoluzaleznionej? Ktos moze mi podpowiedziec?

    • ona pisze:

      Nic nie kosztuje. Ośrodki leczenia uzależnień są finansowane przez NFZ, oczywiście są też płatne prywatne ośrodki. Tam gdzie leczą się uzależnieni najczęściej są też organizowane terapie dla osób współuzależnionych.

    • Anonimowo pisze:

      W każdym mieście,przy Ośrodkach uzależnień są darmowe terapie dla współuzależnionych

    • Anonimowo pisze:

      Najlepsza terapia bedzie wymiana zamkow w drzwiach

    • Anonimowo pisze:

      Jezeli na NFZ to bezplatnie

    • Anonimowo pisze:

      Nic nie kosztuje. Wystarczy iść do klubu rodzin abstynenckich, oni tam dalej pokierują

    • Anonimowo pisze:

      Uciekaj dziewczyno póki czas, to się nigdy nie kończy.

    • Białka pisze:

      Na fundusz prosze się dowiedzieć. W wiekszych miastach są poradnie. W mniejszych grupy wsparcia przy kościołach. Bezpłatnie. Życzę powodzenia. Ja swoje życie zmienilam. 4 lata terapii. Jaka ulga!

  29. Aga pisze:

    To jest współuzależnienie, niestety. Również wymaga terapii.

  30. Anonimowo pisze:

    Świetny tekst!
    Podaj dalej!
    Uzależnienia leczymy!
    W czasie terapii i po wspieramy!

  31. Anonimowo pisze:

    Jakie to przykre,wydawałoby się,no jak nie pomóc dziecku czy bratu, a może ojcu,serce pęka jak się patrzy na kogoś w niemocy, zostawić i niech się dzieje co chce?! TAK, mam brata alkoholika,wszyscy się od niego odwrócił, JA NIE POTRAFIE, nie raz sponiewierał mnie słownie A ja ,gdy on już pada, wiozę go na DETOKS, JEST DOBRZE przez 2-3 tygodnie ,i znowu to samo, NIE MAM JUŻ SIŁY walczyć o niego mam 70 lat, CIĄGLE SOBIE OBIECUJE,że to ostatni raz, ALE jak zostawić .brata alkoholika który ma 65 lat, no jak.

    • Anonimowo pisze:

      Normalnie. Zostawić i się nie oglądać. Chyba, że się lubi cierpieć, a sporo ludzi lubi

      • Anonimowo pisze:

        Rozumiem Cię. ..mój brat stoczył się i jeszcze zachorował ale nie chciał się leczyć tylko ciągle go ratowalismy..ZACZĘŁAM chodzić na terapię dla rodzin takich osób. ..za mną poszła rodzina…w rezultacie wszyscy go zostawili jego własnej woli…tylko nie ja!!!
        20 razy go zawozilam. .odwiedziłam. ..podkarmialam …nareszcie dosyć! !! Odcielam się. .. pojechał za granicę na szczęście …nie dałam się wciągnąć w wysyłanie pomocy…wyleczylam się …czasem tylko mi się przyśni. ..gdzieś z głębokiej podświadomości. ..przestał dzwonić ..nie wiem co się z nim dzieje… …koniec wspoluzaleznienia!…POLECAM TAKA KOŃCÓWKĘ KAŻDEMU!

  32. Anonimowo pisze:

    Te wymysły to jakiś dziwoląg.Też miałem problemy alkoholowe i dzisiaj nie piję Nie jest winą matki i syna , że ktoś z nich pije.bo może pić i matka i syn.To ma ją zostawić na pastwę losu?Odwrotnie też tak ma działać. ?Moim zdaniem bardzo trudno jest pomöc.Alkoholizm to nie tylko to że pijemy.moim zdaniem to zapijanie emocji ,uczuć i nie umiejętność radzenia sobie z trudnościami życia codziennego ..Trudność polega na tym że na trzeźwo nie rozpoznajemy jaki mają zamiar inni ludzie wobec nas.Bardzo łatwo manipulować alkoholikiem,wykorzystując to że nie potrafi sobą kierować prawidłowo.

  33. Anonimowo pisze:

    Mam 49 lat u 27 lat jestem w związku z alkoholikiem….Ma za sobą różne przykre epizody. ..jak również chęć odebrania sobie życia….Nie udało się ..przeszkoliliśmy mu w tym zamierzeniu…..On nie widzi żadnego problemu w sobie….Wg niego ja jestem problemem…..Nie chce z sobą nic zrobić,odizolowal się ode mnie i od dzieci…..Nic go nie interesuje co się dzieje w domu….wszystko go drażni…potrafi być okrutny w slowach….jego ostatnie do mnie skierowane słowa to : „odpie. …..l. się ode mnie na zawsze.Wiec od ok roku nie rozmawiam z nim mimo iż mieszkamy pod jednym dachem w domu…..Chce odejść….szkoda mi ….Ale mu nie potrafię pomóc…..raczej mnie nie kochał nigdy….podejrzewam. ..też u niego objawy depresyjne(zamykanie się w pokoju i picie w samotności z telewizorem i laptopem…..tam jest jego świat od wielu lat…..były też zdrady…..)……Nie mam żadnego wsparcia…..sama jestem dla siebie wspierającą się literaturą itp…..ile jeszcze tego wszystkiego….nie umiem żyć szczęśliwie……😟

    • Anonimowy pisze:

      Ja też trwam w związku małżeńskim z alkoholikiem od 28 lat miał przerwy w piciu wydawało mi się że wszystko się już ułoży a tu znowu powtorka wyzwiska poniżanie wypominanie zdrad których nigdy nie było a ja niepotrafie od niego odejść Tkwie we współuzależnieniu

      • Ann pisze:

        Jak nie potrafisz odejść to nie żałuję Cię. Każdy jest kowalem swojego życia. A życie masz tylko jedno

    • Lila pisze:

      Szok, jakbym czytala o sobie…

    • Anonimowo pisze:

      49 lat, to jeszcze sporo życia przed Panią. Po co je do końca marnować?

    • Naiwna pisze:

      Życiorys podobny do mojego, wszystkiemu winna byłam ja. Gdy pozew rozwodowy trafił do sądu, on zniknął z domu ale nie w celu analizy problemu tylko w poszukiwaniu drugiej takiej głupiej naiwnej do manipulacji nią jak ja.
      Nic w jego życiu nie zmieniło się, za wyjątkiem sposobów ukrywania się i kombinacji w piciu oraz kobiety u jego boku, która mu służy.
      Pijak zawsze odnajdzie się, w każdym towarzystwie, w którym będzie mu dobrze.

  34. J pisze:

    Kocham kogoś kto pije, jest chory i spotkało go w życiu chyba wszystko co najgorsze. I nie mogę mu pomóc, bo on nie chce pomocy. Robię wszystko co trzeba, ale w środku nic ze mną nie lepiej, wegetuję tak. Czas stanął w miejscu.

  35. Anonimowo pisze:

    U mnie w rodzinie jest podobny problem tylko że brat ma 62 lat a mama 84 on stary kawaler ciągle na garnuszku u mamy pije w dzień dzień dostaje opiekuńcze na mamę i ma za co pić tyle tylko że to mama się nim opiekuje pierze gotuje sprząta i.płacze nie sposób pomóc żeby uwolnić matkę od alkoholika bo mama jest tak związana z bratem że nie daj Boże rozdzielić ich no i koło się zamyka

  36. Zaklamany swiat pisze:

    Najbardziej zalosne dla mnie jest to, jak rzady nic nie robia, zeby uswiadamiac ludzi, jak latwo wpasc w nalogi. Brakuje edukacji spoleczenstwa – sporo ludzi naprawde wierzy np. ze piwo to nie jest alkohol… Za to walcza jak rozpropagowac -oczywiscie dla dobra dzieci…- szczepionki. Pozbyc sie agresywnego (lub nie) alkoholika z domu lub z zycia czesto graniczy z cudem, bo przepisy (i ich interpretacja, a takze polecenia sluzbowe) sa zupelnie chore i kulawe. W d.. ach maja dzieci – zastraszone, niedozywione, w depresji. Ale jak nie zaszczepisz dziecka chociaz raz, znajda cie chocby pod ziemia, nasla urzednikow, beda ciagac po sadach, ba nawet odbiora ci je!

    • Anonimowo pisze:

      Załamany świat. Dokładnie a policja gówno robi ile razy była u nas na interwencji jak mój ojciec po pijaku robił hałas i ja jako mała dziewczynka płakałam i cała się trzeslam. Po kilkunastu latach zrobił mi halas byłam już dorosła wziol krzesło i chciał mnie nim uderzyć. Zadzwoniłam na policję i weszli i bez pytań go zabrali… Na dołek.

  37. Aga pisze:

    Moja babunia niańczyła alkoholika-syna, aż rolę przejęła moja matka a wówczas babcia niańczyła alkoholiczkę – córkę. Doznała przemocy i trudów na starość, poniosła koszmarne konsekwencje tej głupiej lecz głębokiej, zawstydzającej miłości.
    Ja jestem córką alkoholika i sfrustrowanej , znerwicowanej żony alkoholika i jednocześnie córki alkoholika a potem pasierbicy alkoholika – mojej mamy. Mądrej, dobrej, bezwolnej, egocentrycznej.
    Jestem osobą z pakietem chorób z autoagresji i z incydentami depresji. Jestem DDA. Jestem w terapii. Jestem chora na hashi. Jestem mega wykształcona i bezrobotna, bo nie umiem się znaleźć w życiu i nie wiem o moim życiorysie nic poza tym, że niedługo się skończy, daj Boże, bo planu brak i sensu też.
    Niańczę niedojrzałego, nieodpowiedzialnego i niesłownego, 80letniego ojca i 74letnią matkę z zaawansowanym zespołem munchausena i niby w tym nic, łaska żadne, to dwoje staruszków, gdyby nie fakt, że niańczę ich odkąd zaczęłam chodzić. Jestem więc mamą moich rodziców.
    Jestem mamą córki z osobowością border line i brakiem samodzielności do życia, z incydentami depresji, bo nie umiałam być dobrą matką – nie wiedziałam, jak, choć się starałam. Jestem siostrą paranoiczki.
    Moja siostra dwukrotnie wyszła za mąż za facetów z lubością wybijających jej zęby. Nie umie kochać swoich dzieci ani mądrze, ani wcale. Jest trzeźwą alkoholiczką i osobą zaburzoną. Jej córka, lat 13 ma za sobą incydenty depresji i cierpi na jelito drażliwe oraz astmę. Synek, młodszy, bije dzieci w przedszkolu,
    Mój kuzyn przed matką alkoholiczką uciekł na inny kontynent w wieku 17 lat . Niańczył ją na odległość aż po grób, kasę słał ale nigdy nie przywiózł do niej swoich dzieci. Nie pije. Cierpi na cukrzycę, ma incydenty depresji.

    Wszystkim matkom alkoholików niańczących powiem, jak w tekście powyżej. Odetnijcie pępowinę.
    Jednakże, wszystkim żonom matkującym alkoholikom w nadziei, że się im poprawi, opowiadającym, że nie mogą odejść, że kochają, że czekają, że kościół, że pieniądze, powiem jedno: żniwo Waszej bezwoli, Waszego tchórzostwa, Waszego współuzależnienia sięgnie Waszych prawnuków, więc zadki w troki i weźcie się za Wasze życia, bo nie nadzieja na to, że Wasz facet przestanie chlać, jest potrzebna Waszym dzieciom i wnukom do normalnego życia, ale Wasza miłość własna i siła.

    • M. pisze:

      Zgadzam się z Tobą! Dobro dzieci jest najważniejsze, a toksyczna i zaburzona ale pełna rodzina nigdy nie ukształtuje zdrowego emocjonalnie człowieka. Także drogie Panie i Panowie, nie ma ze boli, że miłość… Jeśli jeszcze się zastanawiacie i poswiecacie dla osoby uzależnionej lub mocno zaburzonej, to miejcie swiadswiadomosc ze największymi ofiarami tej sytuacji są Wasze dzieci.

    • Iska pisze:

      Czytam z wielką uwagą co piszesz i życzę żeby jeszcze coś dobrego zdarzyło się w Twoim życiu

    • Anonimowo pisze:

      Dziękuję za ten komentarz…..

    • Zuza pisze:

      Bardzo bardzo mądre słowa, dziękuję, życzę szczęścia i odnalezienia swojej drogi.

    • Anonimowo pisze:

      Jakie to prawdziwe, jakie dosadne… lepiej bym tego nie ujęła. Mądre słowa.

    • Karo pisze:

      Jesteś wspaniala

    • Anonimowo pisze:

      Jesteś wspaniałą Osobą!! Masz dużą świadomość siebie i swojej sytuacji. Gratuluję decyzji o terapii i zadbaniu o siebie. Nigdy się nie poddawaj.

    • Anonimowo pisze:

      Sama prawda, znam to wszystko od potrzewki

  38. Anonimowo pisze:

    Tak samo jest z uzależnieniem od narkotyków , to ja i mój 36letni syn

  39. Anonimowo pisze:

    Jestem siostrą alkoholika , który był już 3 razy na detoksie , niestety bez żadnego skutku, mieszka z mamą która ma 85 lat i tak jak w większości przypadków ma zapewnione jedzenie , spanie czyste ciuchy , nic nie daje tłumaczenie ze nie może tak robić bo daje mu zielone światło do picia Starałam się jeździłam do niego do szpitala , wspierałam załatwiłam pracę myślałam że może tym razem się uda zaznaczając ze mieszkam od nich 600km niestety w dniu w którym wyszedł ze szpitala od razu wypił, moja mama ma ten komfort ze mogłaby przyjechać do mnie i odpocząć psychicznie i zostawić mojego brata niech sobie radzi ale jak w wielu przypadkach nie ma takiej możliwości bo on bez niej zginie, nie będzie miał co jeść i ona będzie miała go na sumieniu jakby coś się stało, oczywiście ja takiej troski od niej nie mam bo jestem normalnym człowiekiem i daję radę w życiu a on jest chory i nieszczęśliwy i codziennie mama mnie raczy telefonami jak to on przyszedł bardzo pijany czy mniej jestem wspoluzależniona to pewne , nie chcę tego słuchać codziennie i tłumaczenia ze jeść to ona musi mu dać, jak się pytam mamy czemu nie musi mi dać jeść to denerwuje się i tłumaczy ze on jest nieszczęśliwy i chory a ja sobie poradzę, jak pytam się mamy dlaczego nie zapyta się mnie czy ja jestem szczęśliwa to mówi ze się czepiam. To jest toksyczna miłość matki do dziecka i bezwarukowa , jestem matką i rozumiem matczyną miłość ale trzeba dzielić ją na wszystkie dzieci , nie wiem jak jej pomóc , jak pomóc bratu który sam nie chce pomóc sobie i tak trwam w tym marazmie pomimo że nie piję to mam wrażenie ze alkohol jest w moim życiu niezmiennie. Przepraszam ze się rozpisałam ale chyba zaczyna mi się przelewać i zastanawiam się czy nie powinnam odwiedzić psychologa. Wszystkich ludzi którzy mają taki problem pozdrawiam i życzę wytrwałości.

    • Marta pisze:

      Czytam ten komentarz jak swoją biografię. Brat mieszka z mamą po 3 detoksach. Obecnie mama 6 lat po udarze . Roślinka. Synalek wciąż mieszka z mamą, gdzie będzie lepiej. Darmowy wikt ,dach nad głową. Nie ma pracy ,zameldowania . Przy tym strasznie roszczeniowy. Jestem sama do pomocy to praca 7/24. Nie mieszkam z nimi więc dojeżdżam codziennie z drugiego końca miasta czasami 2 razy dziennie.Mam własną rodzine i obowiązki. Nie mogę podjąć pracy. I tak niańcze mamę u boku alkoholika. Pozdrawiam cieplutko ,z pewnością jest nas więcej.

    • Ja pisze:

      Mam podobny problem.Utrata pracy przez trutnia,picie,ukrywanie alkoholu,spłacania długów przez mamę,karmienie,pranie,sprzątanie,
      znoszenie jego wiecznie obrażonej miny.Ja mam ochotę powiedzieć :Wynocha!!!,żyj jak chcesz,jak nie,to nie! ” Ale jest mama,która aż drży,że to zrobię.

      • Rada pisze:

        Jakoś czas temu dostałam radę od pewnej osoby. Rada brzmiała tak odegnij się albo popłyniesz razem z nim. Chodzi o to że tak jak w twoim przypadku z mamą i bratem. Jak mama zadzwoni rozmawiaj o wszystkim o swoich dzieciach, pogodzie, o zdrowiu, o pracy ale zero tematu brata i alkoholu wgl udawaj że nie ma sprawy. A gdy mama zapyta czemu ignorujesz powiedz że masz swoje życie i chcesz się nim zająć i że mama też powinna tak zrobić. Naprawdę to działa

    • Anonimowo pisze:

      powinnaś pójść na terapię dla współ uzaleznionych. Dowiesz się wiele o sobie i jak możesz to zmienić.i pomóc sobie.

    • Iwona pisze:

      Witam. Rozumiem Cię doskonale. Jestem w podobnej sytuacji. Dodatkowo mieszkam obok nich i opowieści jak to on znowu wrócił pijany itp. Mam na codzień…. Mam wrażenie że konsekwencje jego picia ponoszę bardziej ja niż on..jakbys chciała pogadac napisz iwonka1404@o2.pl
      Pozdrawiam….

  40. Jagna pisze:

    A co ja mam zrobić jeśli mój l syn lat35 pije czasem ma przerwy w piciu Prożby grożby nic nie dają. Ratunku bo już nie mam sił żadne leczenie nie wchodzi w rachubę bo nie wyraża zgody

  41. Anonimowo pisze:

    Ja również żyje pod dachem z mężem alkoholikiem podałam to do sądu i prokuratury o przymusowe leczenie zneca się na demna psychicznie wyzywa mnie od różnych grozi śmiercią sprawa była w styczniu teraz dostał we wrześniu że ma się wstawic na odwyk ale nie pojechał czekam kiedy po niego przyjadą powiedział że zanim pojedzie to mi łeb utnie chodziłam w wszędzie ma niebieską kartę policja jest prawie dwa razy w tygodniu i nic nie robią bo jak mówią że nie mają podstaw aby go zabrać na dołek bo Przy nich jest spokojny A jak pojadą to od nowa się zaczyna dopiero jak dojdzie do tragedii to będzie głośno że mogła zrobić to albo to

    • Jaaa pisze:

      A níe możesz się wyprowadzić do czasu aż na ten odwyk pójdzie ?

    • Anonimowo pisze:

      To słuszna racia ze jak alkoholik zabije kokoś z domowników to wtedy wszystkie służby staną na bacżność a takt to nie ma żadnej reakcji.

    • Anonimowo pisze:

      Proszę się od razu wyprowadzić a nie czekać aż służby czy ktokolwiek przyjedzie i coś zrobi. Chyba dzieckiem Pani nie jest. A jak cgce Pani czekać, żeby zareagowali kiedy domownika zabije, to się Pani nie doczeka, bo to Pani bedzie tym domownikiem.

  42. Anonimowo pisze:

    Ja zylam z alkoholikiem 26 lat aż wrescie się rozwiodlam pod skrzydło wzięła go schorowana matka i tak zeruje na niej a mnie obwinia jego matka za wszystko ale ja już po rozwodzie i mam spokój święty. A ona go utrzymuje pierze gotuję i wódkę kupuje myśli że synio się zmieni a nie wie że robi mu tym krzywdę.

  43. ccc pisze:

    Meżczyźni to jak widać słaba płeć, sami alkoholicy, żadnej alkoholiczki

  44. Ju pisze:

    Czytając tekst widzę moja teściowa jak broni i chroni synka alkoholika.To ja jestem winna ze pije to ja powinnam go pilnować i chodzić za nim żeby się nie napił.Był 2 razy na leczeniu i po powrocie za 2 dni poszedł w tango.Najważniejsi są koledzy i flaszka .A matka nie da słowa złego powiedzieć jeszcze jak tylko może to w tajemnicy przed teściem synkowi kasę daje.2 lata temu miał wypadek roztrzaskal się po pijaku był w stanie krytycznym….przezył myślałam że coś to bo nauczy niestety dziś jeździ rowerem bo tylko tym może i pije ile tylko może po 3 razy dziennie trzezwieje i pije ……a mamusia co dalej ślepo wierzy i broni synia.Chora miłość matki alkoholika🙁

  45. Anonimowo pisze:

    Mojemu synowi pomogła terapia tylko na niecałe 2 miesiące..Co robić już nie wiem sama.Tlumaczenia że ma roczną córeczkę dla której warto żyć nie przemawiają. Powiedziałam ostatnio że nie ma powrotu do domu. To i tak nic sobie z tego nie robi..

  46. Anonimowo pisze:

    Temat który od dzieciństwa mnie prześladuje bo odkąd pamiętam tata miał z tym problem niby pracował i starał się ale gdzieś tam zawsze alkohol był w tle i potem wiadomo nieraz wpadł w szał awantur. niby żadnego bicia nie było ale psychiczne słowne ciosy w stronę mamy i mnie zdarzały się a potem jak zmarła mama to już wogole się ogarnąć nie mógł eh a ja jako nastolatka miałam tak mieszane uczucia w tym wszystkim ze do dziś nie wiem jak mi się udało nie złamać w tym wszystkim. Babcia naszczescie moja ukochana mnie jakoś wspierała choć też miała swój problem bo wiem że dziadek też święty nie był choć go nie pamiętam to potem jeszcze drugi jej syn czyli wujek w to samo popadł eh i teraz już tylko on sam tam został też oczywiście nadal pijacy choć nieraz próbowałam mu do rozumu przemówić ale gdzie tam choruje ciężko ale pije nadal i pewnie wnet się wykonczy przez to.. A najgorsze w tym wszystkim ze niektórzy z otoczenia maja do mnie jakieś dziwne pretensje że go nie odwiedzam lub ze ograniczam do minimum kontakty ale ja już mam dość tego wszystkiego mam swoją rodzinę synka męża i o nich powinnam chyba dbać w pierwszej kolejności a ta przeszłość ciągnie się za mną i nie daje o sobie zapomnieć 😕 zastanawiam się czy ja też nie potrzebuje jakiejś terapii po tym wszystkim co się napatrzylam i nasluchalam i przeżyłam aż się w głowie kręci od wspomnień czasem..

  47. Anonimowo pisze:

    Boże nie rozumiem kobiet które łudzą się ,że alkoholik przestanie pić.Przez was cierpią tylko dzieci i wyrządzacie im krzywdę na całe życie.Trauma nie do opisania …

  48. Ivanka pisze:

    A jeśli to matka pije. Od zawsze piła. A dziecko to od najmniejszych lat ogląda. Żyje już osiem lat z chłopakiem którego matka pije. Myśleliśmy że się ogarnie jak na świecie pojawi się jej pierwszy wnuk. No cóż było gorzej i gorzej. Piła codziennie i codziennie z pracy wracala pijana. Potrafiła zniknąć na kilka dni. Nie odbierał telefonów. Szukaliśmy jej po melinach i u znajomych. Wkoncu odpuscilismy. Zawsze wracała jak otrzezwiala. Nie zapomnę jak powiedziała że nikomu nie będzie się tłumaczyć bo rodzicom się nie tłumaczyła. Zawsze robiła co chciała. I Nie Ma Problemu Z Alkoholem. I że jesteśmy tymi złymi bo próbujemy zrobić z niej alkoholiczke.

  49. Anonimowo pisze:

    Ja trochę z innej perspektywy ale jestem dzieckiem alkoholika. Moja mama mądra zaradna wykształcona osoba pracowała na cały dom bo ojciec tylko do pierwszej wypłaty, a i tak zawsze mu usługiwała. 24 lata mojego życia były do bani ciagle upokorzenia, stres, strach, policja Która to ja musiałam wzywać, 10 letnie dziecko stawało w obronie dziadków i matki…a moja babcia ojca mama gdy on się powiesił powiedziała do mnie ze ja go nigdy nie szanowałam i już dawno go skreśliłam. Strasznie współczuje Innym dzieciom i żonom alkoholików, wiem ze to strasznie brzmi ale poczułam wielka ulgę jak go już nie było. To nawet nie chodzi o to ze ja mam żal do niego tylko przykro mi bardzo ze nie miałam takiej rodziny jaka bym chciała. Pozdrawiam

    • A. W. pisze:

      Nikt nie zrozumie cierpienia i piętna dziecka alkoholika, tego co nam zgotowali, ja tez zostalam wytknieta palcami przez rodzine ojca alkoholika gdy umarl na raka na pogrzebie nie splynela mi nawet łza, poczulam wreszcie ulge że nie uderzy, nie wyzwie, nie bedzie gnoil ani mnie ani mojej mamy😥

    • Anonimowo pisze:

      Współczuję bo to samo pszechdzi)łam

  50. kobieta pisze:

    szukałam sexu, kiedy mąż mnie uderzył, uciekłam z dzieckiem i po dwóch latach ślubu wniosłam o rozwód. Przyjechał po mnie wróciłam, zaszłam w kolejne ciąże i po kolejnych paru latach rozeszłam sie z mężem. Dzieci nie miały ani ojca ani mnie, byłam albo w depresji uciekająca z domu szukająca sexu z różnymi fagasami albo pijąca i paląca papierosy samotnie z powodu problemów lub do towarzystwa! Z nas dwojga to nie ja miałam problem alkoholowy tylko mąż! Najgorsze, ze nikt nam nie pomógł ani rodzina ani instytucje, które tworzyły tylko fikcje. Niestety dzieci maja teraz swoje problemy, bardzo inteligentne, każde uzdolnione jest w innej dziedzinie, mają talenty, których nie rozwijałam, z powidu mojej nieobecności, trudności rożnych, szybko kończąc edukację!!! Wtedy były dla mnie ciezarem!!! To ja pracując w miejscu pomocowym dla rodzin z problemem alkoholowym! nie pomogłam swojej rodzinie! Świadoma problemów stałam sie po przejściu długiej terapii i dokształcający sie z dziedziny psychologii. Mąż zmarl a i ja nie żyje z powodu moich grzechów wyrządzonych moim dzieciom. Przepraszam moje najdroższe dzieci to niesprawiedliwe ze urodzilyscie sie w naszej rodzinie, dałabym wszystko żeby wrócił sie ten czas i dałabym Wam tyle miłości, czasu, opieki ile potrzebowalibyscie!!! Przepraszam!!!

  51. Anonimowo pisze:

    Mój nie pil 1,5 miesiąca bo pojawiło się wysokie ciśnienie i źle próby wątrobowe. Ale gdy tylko wyniki byly dobre zaczal tego samego dnia.Wiele razy przekonywalam go do leczenia ale sam nie chce. Po 25 latach odchodzę z synem bo już nie dajemy rady.

  52. Anonimowo pisze:

    A wtedy MOŻE on się odbije, a Ty tą taksówką pojedziesz na jego wesele. MOŻE. Jeśli ktoś chce pić to będzie pił, a syn dla matki zawsze synem będzie, bo my kobiety tak mamy.

  53. Anonimowo pisze:

    Wiem coś o tym bo to samo przeżywam z mężem alkoholikiem od 30 lay

  54. Zawilec pisze:

    Problem jest wtedy, kiedy alkohol rozwiązuje problem. Danie przyzwolenia na cokolwiek obciąża najbardziej psychikę osoby pozwalającej, a nie alkoholika. Chorzy są oboje i niepijący i pijący.

  55. Anonimowo pisze:

    Zgadza się . Trzeba dziecko kochać ale nie wolno nad nim litować się , bo litość w tym przypadku jest zbrodnią gorszą od faszyzmu i komunizmu razem wziętych . Pozdrawiam serdecznie i życzę pogody ducha .

  56. Anonimowo pisze:

    Wyrzucilam corke z domu bo pila zostawila meza i synka.Po paru miesiacach zmarla a ja mam straszne poczucie winy i nie chce mi sie zyc

    • Bania pisze:

      Nie miej wyrzutów, pomyśl, co by było gdyby córka po pijanemu skrzywdziła dziecko

    • Anonimowo pisze:

      Nie wolno się obwiniać! Nikt nie jest wróżka! A alkoholików trzeba jakoś ocucić! Rodzina powinna zawsze mieć spokój. Nie obwiniać się!

  57. Anonimowo pisze:

    Wlasnie tak umarla mi corka bo bylam zawsze przy nisj.Dzwonilam jak pila szukalam przywozilam z melin.Byly odwyki.Nie pomoglo.Juz pozniej nawet na detoks nie chciala isc.Kazalam wyprowadzic sie z domu bo bylo coraz gorzej.Po paru miesiacach zmarla.Miala 39 llat a ja zyje w ogtlromnym poczuciu winy ze robilam dla niej wdzystko i wszystko robilam zle…Teraz nie umie bez niej zyc.Mam ochote umrzec.Ktos moze mi pomoc?Chodzilam z corka na AA i tam mowili ze mam ja zostawic zmienic zamki wyrzucic z domu…Tak zrobilam.Za pozno….Mam zal do wszystkich calego swiata ze nikt nam nie pomogl ze nie ma leczenia przymusowego Czlowiek uzalezniony jest w szponach nalogu.i nie mysli racjonalnie.Nie ma sily i ochoty myslec o trzezwosci Mozg wola alkoholu i tak powoli umiera.Nie wiem jak dalej zyc !Pomozcie!

    • Anonimowo pisze:

      Nie obwiniać się nie twoja wina nic nie można zrobić tez moj syn poszedł do ziemi ppomagałam robiłam to samo następny syn taki sam alkocholika nic no można zrobić musi sam chcieć

  58. Anonimowo pisze:

    Żyłam z alkoholikiem 16 lat…..KOSZMAR….,,dorobiłam,, się depresji i nowotworu….RADA DLA MŁODYCH, : UCIEKAJ JAK NAJDALEJ JAK TYLKO WIDZISZ SYMPTOMY ALKOHOLIZMU….Ty się wykończysz szybciej niż alkoholik….niestety…

  59. Anonimowo pisze:

    Moim zdaniem alkoholizm to choroba z wyboru i ucieczka od odpowiedzialności za dom i rodzinę i jest świadomym wyborem nie to co nowotwór czy stwardnienie rozsiane czy udar mózgu więc moim zdaniem alkoholizm to nie choroba to świadoma ucieczka….

  60. Nanka pisze:

    Ja przejelam taka pepowine po Mamie i niancze brata alkoholika. Traktuje to jako cwiczenie mojej cierpliwosci. Mam swiadomosc ze ze szkoda dla mego zdrowia. Ale moj instynkt samozachowawczy jest tak silny ze wiem iz juz wkrotce z nim sie rozstane. On sam tego chce no nie znosi jak mu sie dyktuje co ma zrobic. 6 lat wystarczy.. Jak Bog da to za kilka miesiecy bede wolna.

  61. Anna pisze:

    Dokładnie tak. Musi osiągnąć dno. Wtedy może się odbić. Mama daje mu poczucie bezpieczeństwa. Mogę pić, mama czuwa.

  62. Anonimowo pisze:

    Ja wiem

  63. Anonimowo pisze:

    Moi drodzy macie racje jestem matką takiego kretacza zawsze. Obiecuje ale nigdy nie dotrzymuje slowa zawsze mnie oszukuje zawsze wyatarczylo slowo mamuś
    będzie dobrze a ja już pomagalam ale wiem ze to niwiele dało ale jak kazda matka mam nadzieje a nadzieja umiera najpóźniej moja juz pomału odchodzi i tego się boje ze kiedyś ktoś zastuka i powie to czego się boje ze go juz nima

  64. Anonimowo pisze:

    A jeszcze jak się jest samemu , przeciw wszystkim, jego mamusia , jego brat, a nawet moja rodzina jest za nim, bo on taki biedny, a ja taka zła. Nie pozwalam na kontakty mu z dziećmi jak pijany, nie wpuszalam do domu

  65. Anonimowo pisze:

    Ale ktoś ma bujną wyobraźnię 😂🤦‍♂️

  66. Faziboy pisze:

    Jestem synem alkoholika…3 razy chcialem sie zabic…dzisiaj mam dzieciaki kobiete ciesze sie zyciem ale dziecinstwo powraca,widze te czasy jak by to bylo wczoraj ale dalo mi to dobra lekcje ze nie moge w zyciu byc cwelem jak moj ojciec,szybko doroslem I wzialem z tego gowna wszystko co sie dalo najlepsze I wiem gdzie nie isc I wiem jak sie zachwowywac I dbac o rodzine…Dziekuje Ci tato za dobra lekcje zycia I huj Ci w dupe za zrujnowane dziecinstwo!!pozdrawiam serdecznie 😁😁😁

  67. Anonimowo pisze:

    To jest bardzo trudna i smutna prawda NIESTETY.

  68. Anonimowo pisze:

    Ile cierpienia i bolu znoszą rodziny alkoholikow

  69. Anonimowo pisze:

    A ja tak niancze swoją mamę…i nie umiem już sobie z tym poradzić

  70. Anonimowo pisze:

    Nie dostaniesz pempowiny MATKO pójdziesz na dno z synkiem córka wszystko jedno

  71. kasia alko pisze:

    Wiem.ze to.chore moj babka tak ustawa zycie swoim.symom skończyło się to tragedia obaj.nie żyją a szkoda zniszczone wnuki i ona sama no.coz

  72. Xx pisze:

    Obietnice nic nie dają. Nałóg to bardzo ciężka choroba. Osoby o silnie uzależnione namawiam na roczną terapie w Monarze. Life haven to fajne wakacje 😉

  73. Anonimowo pisze:

    Jestem matką alkoholika.Syn ma 30 lat nadal mieszka z nami, i uważa że problemu nie ma.Nie wiem co robić.

Czytaj inne

Więcej artykułów z bloga

utrata miłości
Jak przeżyć utratę miłości

Dzisiaj czuje się jak by była sama na bezludnej wyspie. W tym kokonie z koca i poduszek, bez sił, bez…

28 lipca, 2021
alkoholik
Alkoholiku, kacie, oprawco… Nie wierzysz jej że odejdzie

Nie wierzysz jej prawda? Nie wierzysz, że odejdzie kiedykolwiek. Możesz bezkarnie robić co chcesz. Tyle razy ci wybaczała.

27 lipca, 2021
złość
Jak sobie radzić ze złością

Urosła przed nią góra chusteczkowych wydzieranek. Na górnej wardze pojawiły się krople potu. Zdjęła czapkę, osunęła się w głębiej w fotel,…

27 lipca, 2021
współuzależnienie
Czy wiesz co to jest współuzależnienie?

Czy wiesz co to jest współuzależnienie? Myślisz pewnie, że towarzyszenie pijakowi w jego libacjach. Picie z nim na równi…. Ale…

26 lipca, 2021