Szczurek uwielbiał też historię i programy podróżnicze. Patrzył w telewizor i marzył jak to on kiedyś pojedzie do Egiptu, Mozambiku, Włoch i Grecji… Fascynowało go jak to możliwe, że jeden człowiek może porwać tłumy. Że Faraon, Król, Napoleon, Piłsudzki, Hitler, Stalin mieli taką władzę nad ludźmi…
Ojciec Szczurka popijał i matka zawsze jak wracał pijany nie pozwalała mu się odzywać, żeby starego nie rozdrażnić, więc siedział cicho i czytał te swoje historyczne książki i był spokój.
Dosyć szybko nauczył się nie odzywać. Kiedy był cicho, stawał się niewidzialny i nikt się z niego nie śmiał, nie mówił, że ma cienki głos, nie drażnił ojca, który po pijanemu wyzywał go od miękkich ciot i koledzy… ech dla kolegów był zawsze przeźroczysty.
Aż w końcu kiedyś Renata zaprosiła go na Sylwestra do siebie. Renata była gruba, miała długi czarny warkocz i głośno się śmiała. Nosiła grube wełniane czapki i grube rajstopy. Wszyscy ją lubili… Renia to, Renia tamto… Słyszał jak ktoś powiedział, że jak Renia się czegoś dotknie to zamienia się to w złoto. No i właśnie ta Renata powiedziała kiedyś – Ej Szczurek wpadnij do mnie na Sylwestra…. Starzy wyjechali i robię domówkę…
Ucieszył się tak bardzo, tak strasznie, tak w środku… A potem… Potem tak strasznie się przestraszył. Jak on da radę… On tam pójdzie i co? I ma ze wszystkimi rozmawiać, tańczyć, jeść przy nich sałatki???
Rosło w nim straszne napięcie iść czy nie iść? Tak bardzo chciał i tak bardzo się bał.
Matka wyprasowała mu koszulę w bordową kratkę i jeansy i kazała ułożyć sobie włosy na żel. A ojciec… Ojciec jak Marek już wychodził zawołał go do piwnicy i podał mu butelkę z wódką. – Łyknij sobie dla animuszu. – powiedział i mrugnął do niego okiem.
Pamięta dobrze ten moment. Ten obrzydliwy smak i to ciepło które rozlało mu się po klatce piersiowej. A potem tę ulgę, tę miękkość w środku i to, że jakoś jak spojrzał w lustro to się sobie spodobał – oczy miał większe i świecące, twarz nabrała kolorytu i jakiś wyższy był….