fbpx

Uwaga, Święta! – Wybierz swoją historię

kompot, śledzie solone i cebula… Na bazarze dużo ludzi. Zimno. Głowa go boli, głowa go boli, głowa go boli. Jakaś baba z wielkimi cycami przepycha się – „Pan tu stoi?” – pyta skrzekliwym głosem. „Nie, kurna, ryby łowię!” – powiedział przez zęby. Ale go Ci ludzie wnerwiają. No jeszcze tylko ten susz i ma wszystko. Na stoisku z suszonymi owocami częstują grzanym winem. Ale zapachniało. W sumie, tak się nachodził, udźwiga się, Baśce pomógł, należy mu się kapkę. Zresztą to grzaniec to procenty odparowane. „Kurna! – zdenerwował się sam na siebie – Jakie odparowane? Co ty znowu sobie chłopie wymyśliłeś. Pamiętasz ryju zapity? Iluzje i zaprzeczenia.” Wyjął telefon – Basia przyjdź proszę na bazar. Tyle mi się tych siat zrobiło. Nie zabiorę się. Kochanie? Dasz radę?” Ufff, idzie. Kochana. Ale jestem kozak, że zadzwoniłem. Ale to wino pachnie. „Nasypie mi pani suszu na kompot kilogram. Nie, nie. Ja autem, nie mogę.” No chłopie, dałeś radę. Basia już jest. Ma strach w oczach. Przytula się do mnie. Taka jakąś mała się zrobiła. Wiedziała, że ją na pomoc wzywam. „Zdążyłam” – szepcze. Całuje ją w czoło, bierze siaty i wolno idą do domu. „Wigilia u nas, pierwsze święto u mojej mamy, a drugie u twojej. Jutro jeszcze musimy załatwić hulajnogę dla Tomka i sztalugi dla Ewci.” – trajkocze Basia, a jemu serce topnieje. Co z tego, że nie lubi tego zamieszania. Basia tak się cieszy, że warto to przejść. Roztroiło go to wino.

Subscribe
Powiadom o

2 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Inline Feedbacks
View all comments