Mieliśmy bardzo grzecznego syna. Mimo tego, ze już ma piętnaście lat, zawsze wracał z imprez do domu o 22.00 i tak cichutko przemykał się do swojego pokoju i zaraz szedł spać. Mówił, że chlają frajerzy. Często na jakiś uroczystościach rodzinnych częstowaliśmy go małą lampką wina, ale zawsze się wzbraniał. A potem przyszła lawina, mąż chciał się wieczorem napić koniaczku, a tu w butelce herbata, w kasku do roweru syna znalazłam pustą butelkę po wódce. Kiedy zajrzałam do szafki w biurku, zobaczyłam całą baterię puszek po energetykach i piwie. Koło Łózka syna stała duża butelka coli, odruchowo odkręciłam ją poczułam alkohol. Potem się przyznał, że po szkole z kolegami kupują połówkę i mieszają pół na pół z colą. Nikt się wtedy nie orientuje, że to nie cola. Zmieniły mu się rysy, ma spuchniętą buzie. Mówi – Mamo ja muszę chociaż łyka. Co robić?
Nasza córka jest bardzo spokojna. Co prawda od jakiegoś czasu często się tak jakoś dziwnie chichocze ze wszystkiego i mówi, że ma głupawkę. Zaczęła jeść dużo słodyczy. Dużo wody pije. Ma ciągle zaczerwienione oczy. Proszę zobaczyć, znaleźliśmy u niej w kieszeni taką szklaną rurkę i jakiś brązowy susz. Co to jest?
Mój syn wrócił wczoraj z imprezy ze złamaną ręką i nogą. Jakoś dokuśtykał. Ale jakiś dziwny był. Nie tak jak zawsze do żony się tulił i marudził, że boli, tylko taki obskurny, nie miły, żebyśmy się odczepili mówił. Strasznie był pobudzony. Na pogotowie nie chciał jechać. Dopiero na drugi dzień go namówiłem. Powiedział, że z kolegami się założył i wyskoczył z balkonu z pierwszego piętra. Co się z nim dzieje?
Córka z kolegami przyszła do nas do domu. Cieszyliśmy się, że ma towarzystwo. Taka fajna młodzież. Ale coś się wydarzyło. On zaczęli być jak opętani, kładli się na ziemi, chichotali. Krzyczeli i oczy mieli takie rozbiegane. Kiedy obdzwoniliśmy rodziców, wszyscy mieli do nas pretensje, że to nasza córka ma na nich zły wpływ. Oni coś wzięli. Dopalacze chyba.
Nasz syn od jakiegoś czasu nie mógł spać, bardzo się bał. I rysował cały czas takie dziwne rzeczy, takie psychodeliczne. Szukaliśmy pomocy, ale wszyscy zalecali szpital, albo ośrodek. Rok by stracił. Nie chcieliśmy. Myśleliśmy, że przejdzie. Pozwalaliśmy mu swobodnie żyć, z przyjaciółmi się spotykać, żeby nabrał pewności. W urodziny siostry się powiesił. W domu, na okiennej klamce. Myśleliśmy że zrobił nam żart. A on tak naprawdę. Policja otworzyła jego komputer. Te wszystkie portale społecznościowe. Oni tam wszyscy gadali o ćpaniu. Ale nasz syn tylko się bał…..
- Obserwuj swoje nastoletnie dziecko. Ono ma prawo kształtować swoją odrębność i być wolnym człowiekiem, ale współczesny świat niesie mnóstwo zagrożeń. Jakich? Alkohol, dopalacze, narkotyki, papierosy, wszystkie substancje psychoaktywne.
- Tak wiemy, że Twoje dziecko, jest inne, porządne, grzeczne. Nikt nie mówi, że tak nie jest. Ale po substancje psychoaktywne sięgają dzieci porządne, grzeczne, spokojne, ciekawe świata.
- Powody mogą być różne – ciekawość, chęć zaistnienia w środowisku, brak asertywności, problemy, przed którymi chce się uciec, pobudzenie, które pomaga się uczyć, pierwotna przyjemność po zażyciu (która szybko staje się przymusem).
- Jeżeli Wasze dziecko wraca do domu i unika kontaktu, mówi, że jest zmęczone i idzie do swojego pokoju, jeżeli je więcej słodyczy, ma rozszerzone, lub bardzo zwężone źrenice, poci się, szybko bije mu serce, jest nadaktywne, ma bardzo zmienne nastroje – musisz zacząć działać.
- Pamiętaj, że młody organizm, którego układ nerwowy dopiero się kształtuje bardzo szybko się uzależnia. BŁYSKAWICZNIE!
- Zrób apteczne testy, lub te bardziej drogie toksykologiczne. Idź do specjalisty od uzależnień (zwyczajny psycholog może nie pociągnąć tematu). Zacznij rozmawiać ze swoim dzieckiem, ale nie w tonie wychowawcy, tylko życzliwego, zatroskanego przewodnika. Zacznij też być twardy, zacznij wymagać i stawiać granice.
- U nas na grupach dla dorosłych są setki zniszczonych ludzi, którzy pierwszy raz spróbowali jak mieli 13, 14, 15 lat, których rodzice nie zauważyli, nauczycieli obniżali stopnie z zachowania i nikt się za nich nie wziął. Oni teraz mają pretensje nie do wybaczenia do tych dorosłych.
- I jeszcze jedno!!!!! Najważniejsze!!!!! Jeżeli przyłapanie dziecka na błędzie jednorazowe, stanie się to cyklicznym incydentem, nie zastanawiaj się nawet sekundy. Powierz swój największy skarb specjalistom w ośrodku na leczenie stacjonarne. Uwierz tam nie ma patologii i meneli, tam są dzieci które trzeba ratować. Czym jest jeden stracony rok w szkole, zerwane kontakty z rówieśnikami i środowiskiem stwarzającym wątpliwe możliwości, oburzenie Waszych znajomych i rodziny, wobec uratowania życia dziecka!