Stał przed lustrem. Stał to za dużo powiedziane. Chybotał się… Nogi ledwo stały. Przejechał dłonią po szczecinie zarostu, próbując ocenić, kiedy ostatnio się golił. Długość zarostu stała się wyznacznikiem długości ciągu… Trzy, siedem dni, dziesięć… W ustach miał potworny niesmak. Sucho. Język jak tarka. Oczy suche i przekrwione i obrzydliwie spuchnięta twarz. W domu było straszliwie cicho. Żona pewnie zabrała dzieci i uciekła do matki. Znowu. Kurwa, znowu, wszystko spierdoliłem…- pomyślał, a bolesny skurcz wywrócił mu wszystkie bebechy. Brudne włosy sterczały na wszystkie strony, a zasikane i zarzygane ubrania śmierdziały tak, że sam nie mógł wytrzymać ze sobą. Musi się napić, zanim przeszyje go kolejna fala bólu. Ostatkiem sił omiótł wzrokiem pokój, w poszukiwaniu wódki. Wszystkie butelki puste. Spił po kilka kropel z dna… Za mało… Nie wyjdzie. Przecież w takim stanie nikt mu nie sprzeda choćby setki. Przecież w takim stanie nie dojdzie nigdzie. Kurwa, jak boli. – znowu przeszywająca myśl – Żona. Zadzwoni do Żony, może się ulituje przyniesie flaszkę. Kurwa, nie odbiera. Kurwa nie odbiera, czy Kurwa, nie odbiera. Niee, nie Kurwa. To święty człowiek. Umęczony przez niego. Znowu dał dupy. Wstyd. Wstyd. WSTYD!!!! Boże jaki wstyd. Dobra. Zaweźmie się. Potelepie. A niech kurwa cierpi. Sam chciał. Sam tak sobie zrobił. A potem posprząta, zmieni pościel, umyje, wygoli, zawiąże krawat, kupi kwiaty… Jakoś to Kurwa będzie… Ale to potem. Na razie boli. Wszystko boli. I film, w głowie przesuwa się film, jak tylko zamknie oczy, jakieś dziwne twarze. Boi się. Dzwoni do żony, raz, drugi, osiemnasty – Zlituj się proszę. Przepraszam. Odbierz. Boję się. Nic. Cisza. Boli. Kurwa, chociaż setka. Zdejmie spodnie, zmieni na czyste. Gdzie są kurwa czyste. Wszystko zaszczane. Nie, nie da rady. Za bardzo go telepie. Kurwa jaki wstyd, jak boli. Wypierdalać!!!!! – krzyczy do tych stworów, które przychodzą do niego jak zamyka oczy. Boże, zabierz to ode mnie. Zabierz to gówno. Zadzwoni. Tak zadzwoni. Ma dość. Zadzwoni. Gdzie jest, kurwa ten telefon. Robert dał mu na jakiejś kartce, na paragonie. Podobno dobry ośrodek. – Zrób to dla siebie. Rozumiesz, stary, d l a s i e b i e!!! – powiedział, klepiąc go po ramieniu – Inaczej to nie wyjdzie. Rozumiesz?
Tak. Zrobi to dla siebie. Kurwa jaki wstyd, jak boli…
***
Dlaczego wpadasz w ciągi alkoholowe?
Kluczowe są dwie kwestie. Obydwie bardzo ważne.
- Utrata kontroli nad piciem. Czyli mówiąc po ludzku, nie potrafisz sam podjąć decyzji i konsekwentnie ich realizować w sprawie picia i niepicia (ile, kiedy i jak długo). Niestety to defekt na całe życie. Da się z tym funkcjonować, warunkiem jest tylko abstynencja.
- Oraz dolegliwości zespołu odstawionego, których, żeby uniknąć spożywasz kolejną porcję. Faktycznie ustępują, ale tylko na chwilę i znowu musisz się napić. Błędne koło! Prawda? Alkohol podlega procesowi rozkładu w organizmie, spada jego stężenie we krwi, a co za tym idzie, pojawiają się objawy zespołu odstawiennego. I znowu lufa.
A więc jeżeli wypijesz pierwszą kroplę, bądź pewien, że już się nie zatrzymasz i znikniesz znowu na kilka czy kilkanaście dni. A potem zaczniesz się bać niepokoju, lęku, drżenia, wymiotów, pocenia się, bólu, niemożności zaśnięcia, zwidów i żeby to odwlec będziesz płynął dalej. Niestety tylko to odwleczesz, te objawy będą nieuniknione. Im dłużej pijesz tym będziesz bardziej cierpiał.
Za każdym razem, wątroba będzie bardziej zniszczona, a wstyd coraz większy. Lęk co nawywijałeś w czasie chlania będzie przerażający. Po co Ci to?
***
- Zrób to dla Siebie. Nie dla niej. Nie dla dzieci. Nie dla matki. Dla siebie. Bo to Ty tu jesteś bohaterem.
- Po co Ci ten wstyd?
- Po co Ci te zawiedzione oczy? Łzy? Rozczarowanie?
- Po co Ci te zawalone sprawy? Pusty portfel? Długi? Dyscyplinarka w robocie? Po co Ci to?
- Weź się za Siebie.
- Jeżeli nie jesteś w stanie sam, poproś kogoś bliskiego, żeby Cię zawiózł na terapię do ośrodka.
- Dasz radę. Tylko zrób to dla Siebie.
Dobra wiadomość jest taka, że istnieje mnóstwo mechanizmów naprawczych, które, jeżeli będziesz świadomie się obserwował pomogą Ci nie sięgnąć po pierwszą krople. Znamy bardzo wielu ludzi, którym się udało. A wiesz, dlaczego? Bo zawalczyli o siebie. Stwierdzili, że mają dość. Uznali, że ich picie jest dla nich problemem. Uznali, że są alkoholikami. Nie dla innych! Dla siebie!