Wystraszony podszedłem do kasy po papierosy. Chciałem jak najszybciej stamtąd uciec. Wygrzebałem 50 złotych z kieszeni, żeby zapłacić za fajki. Napięcie w mojej głowie szalało. Z jednej strony serce pędziło mi coraz szybciej, niczym inflacja w pierwszym kwartale, z drugiej strony atakował mnie żal o poziomie wyższym niż rata kredytu hipotecznego. To uczucie było nie do wytrzymania. Gdy sprzedawczyni wydawała mi resztę, powiedziałem, żeby dodała jeszcze 0,7 Absoluta – oddam współlokatorowi. Wybiegłem panicznie ze sklepu i udałem się w stronę akademika. Wpadłem do pokoju, szybko zrzuciłem buty i odpaliłem papierosa. Stwierdziłem, że muszę się uspokoić. Chciałem włożyć butelkę dla współlokatora do lodówki, ale stwierdziłem, że najlepiej uspokoi mnie jeden, nieduży drink, w końcu mogę mu to oddać jutro. Nalałem sobie szklankę, wypiłem ją duszkiem. Nie minęło 10 minut, a zachciało mi się słuchać muzyki. Czegoś, co pasuje do mojego nastroju – czyli coś ewidentnie wolnego i nostalgicznego. Zacząłem rozmyślać. Doszedłem do wniosku, że moje życie, na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy, to pasmo niepowodzeń. Niezliczona ilość dołków, bez jakichkolwiek momentów małych choćby radości. Nawet nie wiem na dobrą sprawę kim chciałbym zostać w życiu. Studiuję, ale tylko po to, żeby rodzice nie szczekali mi nad głową, a przecież – jakby nie patrzeć – zainwestowali we mnie wszystko, co mieli. Popatrzyłem na telefon, ocierając oczy z łez, które nagle do nich wpadły napędzane tymi myślami. Miałem jedną wiadomość głosową od mamy Krzyśka. Mówiła, że Krzysiek wylądował na izbie wytrzeźwień, bo przebudził się w Siódemce i kogoś pobił. Powiedziała, że wyrzucą go chyba ze studiów, bo będzie miał sprawę w sądzie. No to się porobiło. Nalałem sobie jeszcze jednego drinka. Podgłosiłem muzykę i chyba zasnąłem, bo nic więcej nie pamiętam…
Subscribe
1 Komentarz
oceniany