Nikt nie wiedział, że jest alkoholikiem. Codziennie rano wstawał i biegł do piekarni po świeże bajgle . Dla córki Agatki. Ona uwielbiała świeże bajgle z sałatą, z pomidorem i pieczonym schabem. Robił jej zawsze do szkoły dwa i cieszył się jak dzieciak kiedy prosiła go – Tato zrób mi więcej to poczęstuję koleżanki. One mówią, że ja mam najlepsze kanapki na świecie.
Odwoził żonę do pracy, potem Agatkę do szkoły. Podjeżdżał do biura zawsze dziesięć minut przed czasem. – Szefie czarna kawa. – Komunikowała w żołnierskich słowach jego sekretarka. Poranny rytuał. Dzięki tym rytuałom firma działała bez zarzutu. Wychodził o 16.00 i po drodze zachodził do sklepu kupował małpkę i piwo. Parkował pod domem i szybko wypijał. Kiedy wchodził na górę, teściowa czekała już z obiadem. Zjadał i kiedy alkohol otulał go swoim ciepłem, dawał mu miękkość, wprowadzał w letarg, wstawał od stołu i mówił – Położę się mamo, trudny dzień był, głowa mnie boli trochę. Teściowa kiwała głową z uśmiechem. Lubiła zięcia, wiedziała że kocha jej córkę, dba o wnuczkę i ciężko pracuje. Kładł się na kanapie w salonie, włączał telewizor i był taki przyjemnie znieczulony. Tak jak by stał sobie za bezpieczną szybą i żadna trudna myśl przez tę szybę się nie dostawała, nawet mniej bolało, że żona go zdradza z jego dawnym przyjacielem z podstawówki. Zobaczył ich kiedyś w parku, siedzieli na ławce, on ją obejmował, a ona tak głośno się śmiała , tak głośno…. Chodził wtedy po ulicach do zmroku. Nie wiedział co ma zrobić. Dać mu w mordę, ją wyrzucić z domu, powiedzieć wszystkim przyjaciołom jakie to podłe? Wszedł nawet do kościoła, w którym brali ślub. Przypomniał sobie jak odchodzili od ołtarza, a goście sypali ryż i ona tak głośno się śmiała, tak głośno… Pomyślał o Agatce ich córce i o tych bajglach rano. Przetrwa to! Postanowił! Przetrwa. Będzie udawał, że nie wie. Nikomu nic nie powie. No przecież to się musi skończyć kiedyś. Przecież żona która zawsze tak dbała o pozory, nie posunie się do takiego skandalu, nie odejdzie od niego, dyrektora.
Kiedy wracał do domu pomyślał, że musi się trochę rozluźnić, żeby się nie wydało, że wie, żeby dał radę udawać. Kupił małpkę, wypił przed wejściem do domu. Wtedy dało mu to siłę.
Żona była nadąsana, że nie przyszedł jak zwykle, że nie odrobił lekcji z Agatką i że już ciemno.
I właśnie tak to się zaczęło, codziennie po pracy seteczka, piwko i letarg. Tylko tyle mu wystarczało. Przez pierwszych kilka lat. Potem już dwie seteczki. Trzy. Miał racje. Romans się skończył. Dał radę. Przeczekał.
Agatka przyjechała do domu na weekend, już studiowała. Rano poszedł po bajgle. Potem po obiedzie z psem. Wrócił już za szybą. – Tato ty piłeś? Znowu?
Jak to ? Przecież nikt nie wiedział że jest alkoholikiem.
Wyszedł z domu i chodził po ulicach, tak jak wtedy kiedy zobaczył żonę z kochankiem. Chodził. Nawet wszedł do kościoła. Wydało się. Myślał. Wydało. A przecież niczego nie zawalał. Codziennie rano dziesięć minut prze czasem w biurze. Bajgle świeżutkie z piekarni. I ten romans przetrzymał żony. Za szybą. I się wydało? Przetrzyma to. Da radę. Przetrzyma to. Da radę.
Rano wstał. Ogolił się. Zrobił kanapki i twarożek Agatce, niech poje bo na tych studiach na pewno nie dojada. A potem poszedł do przedpokoju, usiadł na stołeczku i zadzwonił – Halo? Ośrodek Uzależnień? Agata stanęła w drzwiach swojego pokoju, ich oczy się spotkały. – Dam radę. Przetrzymam to. Powiedział a ta szyba która go tak odgradzała rozsypała się jak kryształowe lusterko.