Boisz się, że znowu on chce się napić? Jesteś jak papierek lakmusowy jego zachowań. To błędne koło, z którego trzeba wyjść.

Była biedna. To okropne, ale tak właśnie się czuła. Miała w sobie cały czas kulkę lęku. Wiesz? Gdzieś w okolicach serca, brzucha, splotu słonecznego. Ciągle się bała. Kiedy pił bała się o niego

(wtedy kulka była nabrzmiała i kolczasta – kolce to złość, bezradność i mobilizacja). Kiedy wychodził z ciągu była tak wykończona emocjonalnie, tak zagubiona, że bała się o przyszłość i że po raz kolejny mu uwierzy na próżno (kulka traciła kolce, za to była zimna, nie do ogrzania, bez wiary). Potem kurczyła się do ziarenka piasku, bo nadchodził chwilowy bezpieczny czas. On był szczęśliwy, że dała mu kolejną szansę, ogarniał ją czułością, delikatnością, w nocy całował w kark i szeptał „Kocham Cię, jak dobrze, że Cię mam, moja kochana”. Był wtedy rozmowny, radosny, ciepły i wspierający. Czasami, kiedy był pod prysznicem, albo wyskoczył po papierosy i nie odbierał telefonu kulka rosła jak balonik w zastraszającym tempie, serce biło jej wtedy w głowie i rwał się oddech – a wtedy on oddzwaniał i ze śmiechem mówił, że wszystko ok i że przykro mu, że ją nastraszył – a kulka znowu szybciutko kurczyła się do ziarenka. A potem było najgorzej. Dlaczego? Bo nadchodził głód. Coś się w nim załączało i zmieniał się nie do poznania. On zupełnie tego nie czuł i nie widział, kiedy próbowała dawać mu sygnały irytował się, warczał, wyśmiewał. Jak się zmieniał? Gubił czułość. Niby dalej ją przytulał, całował, ale bez tkliwości i delikatności. Przestawał być na nią uważny. Czuła się wtedy jak przeźroczysta. Radko dzwonił. Włączały mu się rubaszne żarty i wulgarność – „Jak przestanę palić to przestaniesz strzelać z pizdy, hahaha, żartuję, ty nigdy nie jesteś jedzą.” Kiedy narzekała, że dużo roboty, że dzieci chore – to mówił – „No to po co to robisz.”. Zaczynał ją łaskotać chociaż wiedział, że tego nie lubi. Już nie mówił spontanicznie, że kocha. Za to zaczynał wspominać dawne dzieje, okraszone wódką. Kiedy jechali na urlop, a ona cieszyła się jak dziecko, gasił ją, że zapeszy i że zaczyna się jej bać (oczywiście ze śmiechem). A ona się gubiła coraz bardziej, bo już nie wiedziała, czy może się cieszyć. Na gwiazdkę starała się zrobić mu jak najfajniejsze prezenty (wigilię spędzali oddzielnie) – nie zadzwonił i nie napisał, że super. Za to, kiedy dojechała, usłyszała – Ojej znowu się wykosztowałaś. Zapomniałaś, że nie lubię takich szalików, spodnie fajne, ale za długie, elektryczny papieros ok, chociaż dziwny jakiś i siostrzeniec mi powiedział, że palił, ale już nie pali, dron ekstra, właśnie o takim myślałem. Potem przyszła refleksja, że „Chyba nie umiem cieszyć się z prezentów.” – ale ona poczuła, że chyba za mało się postarała. Że nie było efektu wow. Nie podzielił się z nią opłatkiem – „Kochanie no jakoś nie pomyślałem, a ty masz opłatek”. Kulka robiła się taka wielka, że aż ją dusiła, raniła swoją chropowatością. On mówił – „Nosi mnie.”. A ona już tak się bała, że nie umiała zatrzymać łez. On wtedy miał pretensję, że nie może przy niej czuć się swobodnie, że musi się kontrolować. Ona czuła się winna, że pokazała mu co czuje i to pogorszyło jeszcze sprawę. Znalazła się w impasie swoich uczuć, nie wiedziała co ma zrobić. Była na siebie wściekła. Waliła by się po głowie. Po co okazała swoje zagubienie i smutek. Przez nią wszystko się zapętliło. On ma prawo do głodu. Przecież ona o tym wie. Mogła się zamknąć i przeczekać. A teraz nie wie, jak to przełamać. Obydwoje, przez jej łzy zaczęli być nienaturalni, sztuczni. Żałosna idiotka. „Naucz się głupia, nadwrażliwa lalko zagryzać zęby. To przez ciebie to wszystko. Cholerna kretynka.” – myślała o sobie. Lęk dygotał w niej tak bardzo, że nie wiedziała co ma zrobić, uciekać, spać, pójść z psem na spacer, przepraszać go. Miał rację, po co tak czekała na ten wyjazd? Zapeszyła. Ale myślała, że będzie tak jak w listopadzie, kiedy przyjechali w to samo miejsce, a on był zachwycony, było tak spokojnie, ciepło, czule, romantycznie. A teraz on mówi – daj mi chwilę, muszę się zaaklimatyzować. Jak przerwać ten kokon? Jak to odczarować? A jak znowu nie uda jej się tego przerwać, a w nim urośnie złość, bezradność i poczucie winy i zapije. Boże. Co ona zrobiła? Po co? Przecież wie, że jak mu się już to załączy to nie będzie starał się jej rozumieć, tylko zbagatelizuje i obróci, że to ona przesadza, za mało się przykłada i nie pozwala mu być sobą. Kiedy jest spokojnie, jej dyskomfort budzi w nim czułość i troskę, kiedy jest oddzielony, drażni go. Nie potrafią się wtedy spotkać. Panika.


  • Wiem – że jesteś biedna i czujesz się okropnie. Tak jest zawsze, kiedy obydwoje ludzi się kocha, a okresowo nie potrafią zgrać się w nastrojach. Tworzy się wtedy napięcie i nie bardzo wiadomo co z tym zrobić.
  • Tak się zdarza. On ma głód. Nie ma w nim złych intencji. To się po prostu dzieje. On naprawdę tego nie czuje. Wydaje mu się, że jesteś nadwrażliwa, a on nie potrafi się wczuć. Robi mu się poczucie winy, spina się i jest jeszcze gorzej. Kiedy jest w tym stanie nie oczekuj, że skupi się na Tobie. Będzie się starał…, ale to trochę tak jak byś wymagała od kogoś, żeby pofrunął i on by nawet bardzo chciał pofrunąć, ale nie uda mu się, bo nie potrafi. I on na głodzie, z włączonym pijanym myśleniem nie potrafi Cię zrozumieć. Myśli, że przecież tylko zażartował, tylko coś głupiego powiedział, po prostu nie pomyślał. Przecież rano się kochaliście, pocałował Cię w czoło, a to że zażartował, no bez przesady!!! Spróbuj sobie wytłumaczyć, że go tam nie ma, przez chwilę, to wkrótce minie.
  • Być może faktycznie przesadzasz, jesteś usprawiedliwiona, bo Twoim doradcą jest lęk, a autorem tego lęku są wcześniejsze doświadczenia. Dlatego postaraj się, po prostu to przeczekać. On, Twój ukochany, kiedy będzie na Ciebie otwarty ukoi Cię, przytuli, powie że sobie poradzicie, że się martwi, że przeprasza, że jest i bardzo Cię kocha. A kiedy nie – to przeczekaj, nie ma sensu kopać się z koniem. Byłaś już przecież dziesiątki razy w tej sytuacji, on wtedy Cię nie zrozumie, tylko zadziała obronnie, odetnie się, a Ciebie jeszcze bardziej to zrani. To nie jest dobry moment na rozmowę. Poczekaj na jego sygnał – „Chcę Cię usłyszeć i zrozumieć.” – wtedy pogadajcie.
  • Zadbaj o siebie. Pośpij, poczytaj książkę, zadzwoń do przyjaciółki, idź na spacer, zjedz coś dobrego.
  • A jak zapije? To zapije, nie pierwszy raz. Staniesz wtedy znów przed wyborem, co dalej. I podejmiesz taką decyzję, na jaką będziesz gotowa.
  • Związek uzależnionej osoby ze współuzależnioną, bywa trudny. Zapętlacie się we własne emocje. Nie ma tu winnych i ofiar. Najważniejsze, że się kochacie. Że pracujecie, żeby być, przetrwać. Że on chce być trzeźwy, a Ty to doceniasz i jesteś wspierająca.
  • A lęk? Lęk jest niestety wiernym towarzyszem w takich podróżach. Trzeba tylko wiedzieć, że jest złym doradcą. Prowadzi do nikąd.
  • Trzymamy za Ciebie kciuki i czekamy na Ciebie. Powiemy Ci jak zrozumieć Siebie i Jego. Przecież się kochacie.

Zapraszamy do kontaktu z naszym ośrodkiem terapii
tel. +48 575 904 908

Komentarze

Opublikowany w Alkoholizm, Blog | 28 komentarzy

28 odpowiedzi na “Boisz się, że znowu on chce się napić? Jesteś jak papierek lakmusowy jego zachowań. To błędne koło, z którego trzeba wyjść.”

  1. Cule pisze:

    Mam ten lęk….i nie wiem czy już niedługo decyzja nie będzie tylko jedna….

  2. Asiula pisze:

    Jakbym czytała historię mojego życia…

  3. Zagubiona pisze:

    Masakra to jest straszne uczucie ten lęk,co zrobić? Jak pomóc pijącemu i jak pomóc sobie? Wszystko by było super gdyby nie ten alkohol:(

    • Wiem co mowie pisze:

      Alkohol nie stanowi problemu. Problemem jedt wybór, którego człowiek dokonuje. Pomóc można tylko stawiając granice i dbając o siebie A nie o niego. Albo on się ogarnie albo nie, ale siebie można uratować

  4. Katharsis pisze:

    Nie wierze, to się czyta jak o jakiejś sekcie. Przerobilam to, odeszlam ze względu na dzieci i swoje zdrowie psychiczne, zajęło mi sporo czasu zanim dotarło do mnie ze mu nie pomagam tylko uczę i przyzwyczajam, ze to co robi jest ok,bo przecież mu wybaczam i w kolko to samo. Mam do powiedzenia takim kobietom tylko jedno. Wiej, taki człowiek nie jest zdolny do życia w jakiejkolwiek relacji. Nawet jeśli podejmie leczenie to życie na bombie i ciągły lęk będą z Tobą całe życie. Jedno życie które masz tylko raz.

  5. Anonimowo pisze:

    Wybór jest tylko jeden. Odejść. Facet, który pije kocha tylko wódkę. Jest z kobietą tylko dla wygody. Żaden facet nie męczy się z alkoholiczka. Odchodzi. Pora odrzucić instynkty opiekuńcze i opiekować się ALE TYLKO SOBĄ!!

  6. Anonimowo pisze:

    Niestety wciąż tkwie w takim związku. Choć odeszłam wciąż mną manipuluje , wykorzystuje i daje nadzieję. Nie potrafię odejść na zawsze. Jeszcze nie ?

    • Anonimowo pisze:

      Niech Pani znajdzie w sobie tę siłę i zacznie myśleć o sobie.Mlodsza Pani nie będzie, lepsza jest samotność i spokój w domu niż awantury i patrzenie na partnera alkoholika.Jeszcze wszystko przed Panią,znajdzie jeszcze Pani kogoś przy kim będzie Pani szczęśliwa

  7. Anonimowo pisze:

    Przeżyłam cztery takie związki. Byłam taka jak w opisie. Dawalam partnerowi to, co chciałam dać ojcu. To nie tędy droga. To droga do wyczerpania i śmierci. Dziś uczę się, że jestem ważna dla siebie. Nie mam siły poświęcać się dla uzależnionego faceta. Każdy niech pracuje nad sobą.

  8. Mal_gosia pisze:

    Cala prawda o nas,zonach alkoholikow….niestety ja juz wysiadam i dalam pozew o rozwod…
    Zycze Wam duzo sil w walce z ta choroba…

  9. Anonimowo pisze:

    Jako dziecko alkoholikow widzialem jak ich nosi….wystarczyl kieliszek ktory zamienial sie w miesieczny trans. Mam dzisiaj 43 lata….z ktorych 15 przepili moi rodzice. Pamietajcie naduzywajacy alko, dzieci Wam nie wybacza tego. Bynajmniej ja nie potrafie. Powinno sie zabronic sprzedazy tej trucizny…..Dorosle dzieci maja zal za kiepski przepis na ten swiat.

  10. Ja pisze:

    Niesamowite. Jakby ktos napisal moje mysli. Przerabialam to niestety. Nie wytrzymalam hustawki. Odeszlam po 14 latach.

  11. Wiewiór pisze:

    To trochę jak opowieść o mojej relacji z mężem. Nikt jeszcze lepiej tego nie opisał niż w tym artykule. Tyle, że nie wiem ile jeszcze jest we mnie siły, aby tak żyć, zwłaszcza, że on raczej nie widzi problemu…

    • Anonimowo pisze:

      To tak jak u mnie, zrobiłam wszystko żeby męża wyciągnąć z nałogu tylko że on nie chce się leczyć..W tej chwili jesteśmy w trakcie rozwodu po 8 latach małżeństwa

    • Anonimowo pisze:

      U mnie to samo dla niego jest ok, przecież pije bo lubi a nie dlatego że musi. Myślę nad rozwiązaniem tej sytuacji, ale boję się że sobie nie poradzę

  12. Anonimowo pisze:

    Jakie to znajome

  13. Ania49 pisze:

    Jestesmy małżeństwem 27 …moja pierwsza miłość…zawsze popijal….mówił że rozladowuje stres ….. ciągle o to I tylko o To były pomiędzy nami kłótnie. Nie zauważyłam tej granicy pomiędzy popijaniem A alkoholizmem…. teraz mąż jest na emeryturze….to co się dzieje to jakiś koszmar….nikt nie ma wpływu na niego ani dorosle dzieci ani rodzina… obwinia mnie za wszystko….nie wierzę że tak fajny mądry facet mógł tak nisko upaść….i tylko chyba dlatego jeszcze z nim jestem bo mam nadzieje ze się ocknie……już nawet płakać nie potrafię….jakby wszystkie emocje że mnie wyparowały….

    • Anonimowo pisze:

      Niech Pani nie wierzy że się ocknie, mój mąż był w ciągu alkoholowym jak się połamał.Obiecal że jak wyzdrowieje to już więcej się nie stoczy,znajdzie pracę i weźmie się w garść-uwierzylam bo chciałam ratować rozpadające się przez jego nałóg małżeństwo.Niestety alkohol wygrał…

    • niłek70 pisze:

      Dokładnie tak….To o tym co dzieje się u mnie…

  14. Anonimowo pisze:

    Życie mamy tylko jedno…jeśli osoba uzależniona nie pozwala sobie pomóc …nic nie da się zrobić ,choćby człowiek stawał na rzęsach jak alkoholik będzie chciał się napić to zrobi to…ostatnio się rozstałam z partnerem uzależnionym….nie powiedział że ma problem…ok rozumiem,może się bał że nie zrozumiem ,nie zaakceptuję…I miałby rację…wiedział ,że w moim przypadku żadne uzależnienie nie wchodzi w grę….przez wiele lat tkwiłam w małzeństwie gdzie mąż uzależnił się od hazardu…gdy już nie mógł sobie poradzić ze spłatą zadłużenia popełnił samobójstwo…zostałam z jego kredytami…myślałam że człowiek którego poznałam, któremu zaufałam…nie oszukał by mnie…no niestety nie dowiedziałam się od niego że problem alkoholowy ma….ostatnio sytuacja zrobiła się nie do zniesienia, kazałam się wyprowadzić…moje dzieci już dość przeżyły ….ojciec hazardzistą,siostra chora nieuleczalnie, wymagająca opieki 24 na dobę,i facet matki uzależniony od alko…za dużo tego się nagromadziło….żal mi to trochę, siebie zresztą też,znowu ulokowałam uczucia tam gdzie nie powinnam,bardzo to przeżyłam….A on ,cóż człowiek pracowity,zaradny ale alkohol go zniszczy ,nie da sobie pomóc,dalej nie widzi problemu….szkoda…W tej walce nie ma zwycięzcy …są tylko przegrani…

  15. Oczytana pisze:

    Nie wierzę, że to co czytam napisał ktoś z life haven. Super są i takie prawdziwe Wasze artykuły. Zawsze porównywałam je do tego co wynoszę z terapii dla wspouzaleznionych. Śledzę każdy od dłuższego czesu, bo mój mąż jest czynnym alkoholikim i powoli (zajęło mi to 10 lat) zaczynam dojrzewać do decyzji o rozstaniu, bo wiem że jeżeli jeszcze jest głębsze dno od którego może się odbić, to tylko samotność, bezdomność. To co przeczytałam dziś wydało mi się zaprzeczeniem tego wszystkiego o czym pisaliście w innych artykułach, o tym o czym mówią na dobrych terapiach. Przepraszam, ale to jakiś stek bzdur o usuwaniu się kiedy on ma zły dzień, podporządkowywaniu się jego nastrojom, kochaniu i dawaniu ciągłych szans, tolerowaniu jego złośliwości…… Kto to pisał? Jestem rozczarowana

    • Anonimowo pisze:

      Też zwróciłam na to uwagę, mam podobne spostrzeżenia i jestem w podobnym miejscu 11 lat z kimś kto pije.

  16. Aicha pisze:

    Beznadziejne komentarze osób które o uzależnieniu nie wiele wiedzą. Chyba nie chodziłyście na terapię osób uzależnionych bo byłyście może jedynie dla współuzależnionych. A i wiedza na temat psychologii też się kłania. Pozdrawiam

  17. Anonimowo pisze:

    Przechodzę to w tej chwili 😪
    Zaczynam mieć dość

Czytaj inne

Więcej artykułów z bloga

utrata miłości
Jak przeżyć utratę miłości

Leżała w pokoju gościnnym zwinięta w embrion, otulona szczelnie kocem i obłożona poduszkami. Jak w kokonie. Chociaż na zewnątrz było…

28 lipca, 2021
alkoholik
Alkoholiku, kacie, oprawco… Nie wierzysz jej że odejdzie

Nie wierzysz jej prawda? Nie wierzysz, że odejdzie kiedykolwiek. Możesz bezkarnie robić co chcesz. Tyle razy ci wybaczała.

27 lipca, 2021
złość
Jak sobie radzić ze złością

Złość!!!! Usiadła na fotelu nie zdejmując płaszcza i czapki. Wyglądała na wyczerpaną. Po policzkach płynęły jej łzy, rozmazując czarny tusz…

27 lipca, 2021
współuzależnienie
Czy wiesz co to jest współuzależnienie?

Czy wiesz co to jest współuzależnienie? Myślisz pewnie, że towarzyszenie pijakowi w jego libacjach. Picie z nim na równi…. Ale…

26 lipca, 2021