Ale fajnie, już piątek, napracowałem się w tym tygodniu, namówię Aśkę, żebyśmy zaprosili naszą ekipę. Popijemy, zrelaksujemy się, może trochę potańczymy. – Cieszył się jak dziecko na ten weekend. Po drodze zatrzymał się w sklepie i kupił butelkę wódki, kilka win, piwo i na elegancko flaszkę John Walker. A co? Cola do drinków i sok pomarańczowy. Aśka nie była szczęśliwa, kiedy zobaczyła taką baterię, wkurzyła się też, że zaprosił znajomych. Ale co on na to może, że odpoczywa inaczej niż ona… Nie z książką pod kocem, tylko wśród ludzi z wódeczką. Zszedł do garażu, żeby sprawdzić piec i po kryjomu wypił dwa kielonki, żeby już się rozluźnić prze przyjściem gości. Potem poganiał kolejki, a potem… Potem to już nie pamięta… Aśka pamięta, ale oczywiście na pewno przesadza. – Co? Zrobił przy ludziach oczy ważki? Co to w ogóle znaczy? Wyjął fiuta pociągnął do góry i świecił jajkami i mówił, że ma oczy ważki. Trochę wstyd, ale w sumie to nawet zabawne. Zaparł się i strzelał gumką recepturką w kolegę? Powiedział ryżej koleżance, że rude to wredne. Kurna! No nic nie pamięta. – Kochanie, no dobra urwał mi się film. Ale ja panuję nad tym. Udowodnię Ci. Zobaczysz przez miesiąc nie tknę alkoholu. Ale przyznaj się, uroczy jestem po wódeczce.
- Zaczyna się niewinnie. Po prostu picie towarzyskie. Człowiek, który ma predyspozycje do bycia alkoholikiem, bardzo szybko odkrywa, że alkohol działa na niego jak balsam, rozluźnia, robi, że jest miło, wesoło, rozgania napięcie i dodaje śmiałości, elokwencji, łatwiej dziewczynę poderwać. Zachowanie takiego człowieka, specjalnie nie odbiega od prawidłowych wzorców. Jednak niepokojący jest fakt, że potencjalny alkoholik zaczyna sięgać po alkohol, żeby doznać ulgi – kieliszek wina przed zaśnięciem, jedno piwko, albo dwa wieczorem przy meczu itp. To pierwsza faza choroby alkoholowej -wstępna.
- Zaczyna być groźnie. Pojawiają się pierwsze palimpsesty, czyli luki pamięciowe, a wraz z nimi alkoholik wchodzi w fazę ostrzegawczą. Coraz częściej urywa mu się film, nawet jak nie traci przytomności z upojenia, to na drugi dzień nie pamięta co się działo.
Objawami fazy ostrzegawczej są też:
- przyspieszanie tempa picia i inicjowanie „kolejek”;
- duża zmiana w zachowaniu po alkoholu – osoba dotąd cicha nagle staje się duszą towarzystwa, dużo mówi, jest odważniejsza, wyzbywa się zahamowań, zdarza się, że zaczyna być agresywna i awanturnicza;
- picie potajemne – wypijanie kieliszków w ukryciu, aby szybciej osiągnąć stan upojenia, także samotne picie przed imprezą, aby się „zaprawić”, w śród młodych ludzi funkcjonuje zwyczaj zwany „biforkiem” kiedy to przed pójściem do klubu czy dyskoteki spotykają się u kogoś w domu i wypijają kilka drinków na rozluźnienie.
- picie bez okazji, w samotności.
Typowe dla tej fazy jest też pojawienie się wyrzutów sumienia. Potencjalny alkoholik zaczyna zdawać sobie sprawę, że pije zbyt dużo, ale na tym etapie jeszcze nie dopuszcza do świadomości, że ma problem alkoholowy i stracił kontrolę. Zamiast tego próbuje się przed sobą usprawiedliwiać i racjonalizować swoje zachowanie („każdy ma prawo od czasu do czasu się napić, nie robię nic złego”). Na uwagi otoczenia reaguje rozdrażnieniem i wyraźnie zaprzecza oskarżeniom o alkoholizm. Tradycyjnymi argumentami są: – jeżeli mam problem z piciem, to znaczy, że 99% ma z tym problem, o co ci chodzi przecież było miło, nic się nie stało… Wspaniale by było, gdyby ludzie w tej fazie zgłaszali się na terapię. Zdarza się to niezwykle rzadko. Szkoda, bo właśnie wtedy, w fazie ostrzegawczej, kiedy nie ma jeszcze takich bardzo poważnych skutków picia, człowiek jest do uratowania na czysto, prawie bez szwanku.
- Zaczyna być równia pochyła. Faza krytyczna. Ten etap rozpoczyna się w momencie, gdy alkoholik traci kontrolę nad piciem. Żadne plany ani obietnice składane sobie lub bliskim nie powstrzymują go od sięgnięcia po kieliszek. A obietnic w tej fazie jest mnóstwo. Częste też są krótkie stany abstynencji miesiąc, dwa, nawet trzy, żeby udowodnić sobie i światu, że problem z alkoholem nie istnieje, jednak prędzej czy później kończą się powrotem do picia. Całe życie osoby uzależnionej zaczyna kręcić się wokół alkoholu – jej głównym zajęciem staje się planowanie, kiedy się napije, kupowanie alkoholu lub gromadzenie środków na ten cel, ukrywanie butelek po kątach, dzwonienie do bliskich przed napiciem się, żeby uspokoić ich i przekonać, że jest trzeźwy. Alkoholik zaniedbuje rodzinę, pracę, traci zainteresowania, przestaje dbać o swój wygląd i otoczenie. Spada jego popęd seksualny. Jednocześnie wciąż nie umie przyznać przed sobą, że ma problem alkoholowy – cały czas wynajduje nowe usprawiedliwienia, a na krytykę reaguje agresywnie lub z kpiną. Pojawiają się pierwsze fizyczne symptomy uzależnienia, czyli głód alkoholowy. Picie przybiera charakter ciągły z krótkimi okresami abstynencji, pojawia się spadek samooceny, poczucie pustki i bezradności, obniżenie nastroju, depresja.
- Jest już strasznie. Faza chroniczna, przewlekła. Najbardziej zaawansowana faza alkoholizmu, w której alkoholik wyzbywa się wszelkich wyrzutów sumienia i zahamowań. Pije niemal bez przerwy, a pierwszą dawkę alkoholu przyjmuje już rano. Jest stale nietrzeźwy, gwałtownie obniża się jego tolerancja na alkohol – już kilka kieliszków wystarczy, aby całkowicie się upić. Stale wysoki poziom etanolu we krwi bardzo negatywnie odbija się na jego zdrowiu: występuje obniżenie funkcji intelektualnych, spowolnienie psychoruchowe, zaburzenia popędu seksualnego, zachodzą zmiany w charakterze (zanik uczuć wyższych), choruje wątroba i system nerwowy, bardzo dokucza nadciśnienie. Każda próba wyjścia z ciągu alkoholowego kończy się dotkliwym zespołem abstynencyjnym – drżeniem rąk, bólami głowy, ogólnym osłabieniem, wymiotami, zaburzeniami snu, lękami. Może pojawić się przewlekła psychoza alkoholowa. Na tym etapie alkoholik może sięgać już nie tylko po typowe trunki, ale z braku pieniędzy może pić także trujące surogaty alkoholowe (np. denaturat). Z powodu zatrucia coraz częściej bywa w izbach wytrzeźwień i w szpitalach. Picie bez przerwy, w nieustannym ciągu w końcu doprowadza do całkowitego wyczerpania organizmu i może spowodować śmierć.
- Większość teorii alkoholowych głosi, że alkoholik musi sięgnąć dna, żeby się odbić. Niestety zbyt często tym dnem okazuje się dno butelki i śmierć. W naszym ośrodku znamy wszystkie techniki jak temu zapobiec. Prosimy Cię pochyl się nad sobą, przeprowadź sam ze sobą poważną rozmowę i zrób rachunek sumienia. Nikt nie musi o tym wiedzieć. Tak, wiemy, że wewnętrzny głos podpowiada Ci kłamstwa, że nie ma problemu, że nie pijesz, że masz nad tym kontrolę, że wszyscy wokół przesadzają. Ale zduś ten głos i bądź ze sobą szczery. Ile strat już poniosłeś, a ile jeszcze przed Tobą? Ratuj się człowieku! Życie jest takie piękne, a czarodziejka gorzałka jest czarownicą, która chwyciła Cię za kostki i ciągnie w otchłań, coraz bardziej ciemną i lepką. To bzdura, że masz kontrolę, że panujesz nad tym i że te ciemne scenariusze nie dotyczą Ciebie. To klasyka, większość alkoholików tak myśli, a potem tragedia pogania tragedie.
- To błędne koło – ciąg alkoholowy, kac i zespół odstawienny, przerwa w piciu i znów ciąg alkoholowy. To koło mogą przerwać tylko dwie sprawy śmierć lub podjęcie terapii. Wybierz co wolisz! My czekamy na Ciebie. Zrób to dla Siebie.