Nie wierzysz jej prawda? Nie wierzysz, że odejdzie kiedykolwiek. Możesz bezkarnie robić co chcesz. Tyle razy ci wybaczała.
Zawsze po kolejnej awanturze z biciem, kiedy trzeźwiałeś, całowałeś jej siniaki, przynosiłeś czerwone róże, klęczałeś, błagałeś, płakałeś. A ona przytulała twoją głowę do piersi i wierzyła, że to ostatni raz. Ale poczucie winy trwa krótko. Prawda? Tyle ile utrzymują się siniaki.
Trochę ci się nie dziwię, że jej nie wierzysz. Tyle wytrzymała. Inna by pewnie już dawno poszła w pizdu i się nie obejrzała. A ona jak wierny pies. Gotuje ci te rosołki na odtrucie. Haruje jak wół, jak koń pociągowy. Łapie każdą fuchę, żeby to jakoś wyglądało. Dzieci oprane, w domu czysto.
Jak się schlasz i naszczasz do szafy to może i trochę ponarzeka, ale potem pokornie posprząta i za parę dni nawet będzie się z tego śmiać.
A pamiętasz, jak szarpnąłeś ją za włosy? Tak mocno, że jej kucyk został ci w dłoni, a krwawe strużki popłynęły z ran po wyrwanych kawałkach skóry. Pewnie słabo pamiętasz, bo byłeś po kilku głębszych. A na kacu byłeś święcie przekonany, że to jej wina, bo po co Cię denerwowała.
Zresztą zwykle była jej wina. Bo niewystarczająco o ciebie dbała, bo pokłóciła się z twoją matką, bo nie dopilnowała dzieciaka w nauce, bo odkryła, że wypiłeś pierwszą lufę, a jak by nie odkryła to przecież byś się na tej jednej lufce zatrzymał, bo zapytała się czy nie chce ci się napić, bo gdyby się nie zapytała to byś nawet o tym nie pomyślał….
A pamiętasz jak strasznie ją traktowałeś jak miałeś głód. Irytowała cię wszystkim. Nawet jej zapach cię wkurwiał. Odzywałeś się wtedy chamsko, wyśmiewałeś się z niej albo wcale się nie odzywałeś, nic nie chciałeś z nią robić, ciągle spałeś, prowokowałeś kłótnie. Tak. Prowokowałeś kłótnie, żeby móc bezkarnie zapić. Z tych nerwów, bo cię suka zdenerwowała.
Ile razy usprawiedliwiała twoją nieobecność w pracy. Pewnym głosem mówiła przez telefon do twojego szefa, że pojechałeś zawieźć syna na kolonie nad morze i miałeś stłuczkę, zgubiłeś telefon i wrócisz stamtąd jak ogarniesz mechanika, albo że wypadł ci dysk i musisz przez tydzień leżeć.